Wystąpiłem do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zobowiązanie organów prowadzących do przeprowadzenia we wszystkich szkołach w trybie pilnym kontroli bezpieczeństwa - poinformował rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. Każda szkoła powinna być dokładnie sprawdzona, czy bezpieczeństwo uczniów, naszych dzieci, jest zapewnione, czy nauczyciele wypełniają swoje obowiązki w tym zakresie, czy szkoła - budynek wewnątrz i na zewnątrz - jest odpowiednio monitorowana. A także, czy osoby pilnujące bezpieczeństwa w placówkach oświatowych mają odpowiednie przygotowanie i uprawnienia - powiedział Pawlak. To cytaty z portalu rmf24.pl, z dnia 10 maja 2019 roku.
Trudno dziwić się Rzecznikowi, że reaguje w obliczu tragedii, jaką jest zabójstwo ucznia przez ucznia w warszawskiej szkole. Reaguje, jak umie, czyli żąda przeprowadzenia kontroli. Oczywiście można nieśmiało zasugerować, że przeklęty System Informacji Oświatowej, który jak Polska długa i szeroka kradnie czas dziesiątkom tysięcy ludzi, zawiera większość potrzebnych informacji. Pewnie nie jest jeszcze tak wyrafinowany, by wykryć, że jakąś czynność wykonuje doraźnie osoba bez specyficznych formalnych kwalifikacji (np. polonista prowadzi lekcję za matematyka, który akurat jest od dwóch tygodni na zwolnieniu), ale jeśli chodzi o dyżur porządkowy na korytarzu szkolnym, to każdy nauczyciel posiada wystarczające kwalifikacje. W przeciwnym razie nie podpisano by z nim umowy o pracę. Z kolei do leczenia zaburzeń psychicznych, prowadzących do targnięcia z nożem na życie bliźniego, kwalifikacje formalne mają chyba wyłącznie psychoterapeuci, których w szkołach nie ma i w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie. Ze swej strony mogę Pana Rzecznika zapewnić, że z wyżyn swojego urzędu może też w inny sposób zabiegać o interes uczniów w kwestii bezpieczeństwa. Na przykład, piętnować brak wystarczającej liczby psychologów i pedagogów szkolnych, przy czym słowo „wystarczająca” nie oznacza jakże częstych ułamków etatu (bo uczniów w placówce za mało) lub wręcz wakatów, z braku chętnych do tej wyjątkowo trudnej pracy za, excusez le mot, psie pieniądze. Przy okazji może również upominać się o psychiatrię dziecięcą, znajdującą się w stanie, który słowo „kryzys” określa nazbyt łagodnie.