Blog

O powrocie dzieci do żłobków i przedszkoli - dla rodziców

(liczba komentarzy 23)

   Zapewne wielu rodziców odczuwa emocje w związku z zapowiedzianą na 6. maja możliwością wznowienia opieki nad dziećmi w żłobkach i przedszkolach. Ich źródłem może być nadzieja na przywrócenie odrobiny normalności w życiu podczas pandemii. Może być również obawa przed zagrożeniami zdrowotnymi dla dziecka, a pośrednio także domowników. Zapewne wielu osobom oba te uczucia towarzyszą równocześnie. Ja również przeżywam emocje. W szkole podstawowej, której jestem dyrektorem, działa „zerówka”, czyli oddział przedszkolny. Jestem zatem osobiście zainteresowany rozwojem sytuacji.

   Najchętniej napisałbym, co myślę o zapowiedzi premiera i jego przybocznych ministrów, że przywrócenie opieki nad małymi dziećmi nastąpi w trzeciej fazie „luzowania” ograniczeń związanych z pandemią, a następnie ogłoszeniu znienacka, że żłobki i przedszkola zostaną uruchomione za sześć dni, z czego trzy robocze, kiedy nie wkroczyliśmy jeszcze na dobre w fazę drugą, a codzienna liczba wykrytych przypadków COVID-19 nie maleje. Niestety, brakuje mi słów wystarczająco kulturalnych. Spróbuję natomiast rzeczowo wyjaśnić na użytek rodziców, dlaczego organ prowadzący naszą szkołę – Zarząd Samodzielnego Koła Terenowego nr 69 STO – w obliczu mało precyzyjnych wytycznych ze strony rządu i mnożących się pytań bez odpowiedzi, jednomyślnie przesunął wznowienie funkcjonowania „zerówki”, chwilowo nie precyzując dokładnego terminu. Osobiście powitałem tę decyzję z ulgą i wdzięcznością, a na podstawie rozmów z koleżankami i kolegami po fachu sądzę, że wiele osób w innych placówkach podziela mój pogląd na sprawę.

   Wciąż mam w pamięci koszmarne wspomnienie pierwszej dekady marca, kiedy wiadomo już było, że rozwija się epidemia. W naszej szkole dużo dzieci niedługo wcześniej wróciło z ferii spędzonych za granicą, między innymi we Włoszech, a nawet w Chinach, a mnie co chwilę ktoś pytał, czy dopilnowałem, żeby rodzice zatrzymali je w domach na kwarantannie, albo czy zdecyduję się zawiesić zajęcia szkolne. Pamiętam poczucie bezsilności, bo nikomu nie mogłem nakazać pozostawienia dziecka w domu. Zawiesić zajęcia szkolne teoretycznie miałem prawo, ale… Podejmowałem w życiu zawodowym wiele decyzji, często trudnych, ale zawsze w sprawach zgodnych z moim wykształceniem. Nie czułem się jednak na siłach decydować w zakresie epidemiologii.

   I pamiętam ogromną ulgę, kiedy minister edukacji ogłosił, że od 12 marca zajęć szkolnych nie będzie. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.

   Wystąpienia ministra Szumowskiego z 29 i 30 kwietnia przywróciły do życia tamten koszmar. Odpowiedzialność za decyzję o wznowieniu funkcjonowania żłobków i przedszkoli zrzucono na organy prowadzące placówek. Odpowiedzialnością za przygotowanie i wdrożenie zasad bezpieczeństwa obciążono dyrektorów. Jako wyprawkę na drogę dano spis wytycznych, opublikowany na ministerialnych stronach internetowych, oraz dobrą radę ministra, żeby słuchać ekspertów.

   Organ prowadzący STO na Bemowie, które jest placówką niepubliczną, składa się z pięciu zacnych osób, nie mających nic wspólnego z medycyną. Jego członkowie wiedzą o tajnikach epidemii koronawirusa tyle, ile przeczytają w internecie lub usłyszą w telewizji. W najlepszym razie z ust ministra Szumowskiego, który jest mistrzem nieprecyzyjnych i mało konkretnych komunikatów. To właśnie grono z ministerialnych wytycznych dowiedziało się, że ma, między innymi, pomóc dyrektorowi w zapewnieniu opieki nad dziećmi i realizowaniu skierowanych do niego zaleceń, zapewnić środki higieniczne, w razie potrzeby zaopatrzyć pracowników w indywidualne środku ochrony osobistej: jednorazowe rękawiczki, maseczki, ewentualnie przyłbice i nieprzemakalne fartuchy z długimi rękawami. Tu kluczowe są słowa „w razie potrzeby” oraz „ewentualnie”, które sugerują świadome podejmowanie decyzji. Gdyby sytuacja nie była tragiczna, odbiorca takich wytycznych powinien zabić pana ministra śmiechem.

   Jedno, co organ prowadzący mógłby zrobić bez większego trudu, to zgodnie z kolejną wytyczną zobligować dyrektora do przygotowania wewnętrznych procedur bezpieczeństwa na terenie placówki. Niestety, w takim przypadku z mojej strony spotkałby się z odmową. Po raz kolejny powtórzę, nie jestem epidemiologiem, a tutaj w grę wchodzi zagrożenie zdrowia i życia dzieci oraz pracowników, a także potencjalna odpowiedzialność prawna, w tym karna, gdyby niefachowo przygotowane procedury okazały się nieskuteczne.

   Minister Szumowski indagowany na tę okoliczność miał podobno powiedzieć, że przecież nie wie, jak siadają przy stolikach dzieci w konkretnym żłobku lub przedszkolu, więc to oczywiste, że decydować powinny osoby znające te realia. Jednak żeby sensownie doprecyzować ministerialne wytyczne wystarczy wiedzieć, że dzieci przy stolikach siadają powszechnie, na podłogach często leżą wykładziny dywanowe, które równie trudno odkazić, jak niezalecane zabawki pluszowe, a sale do zajęć są rozmaitej wielkości – i na tej podstawie przygotować wskazania, które mogą naprawdę pomóc, a nie tylko stanowić wygodne ubezpieczenie przed odpowiedzialnością dla urzędników z najwyższego szczebla władzy! Rozumiem, że na ich poziomie mało kto ma pojęcie, jak funkcjonuje żłobek czy przedszkole, ale można zapytać takich szaraczków jak ja, i spróbować rzetelnie odpowiedzieć na pytania, których nurtuje nas bardzo wiele.

   Ministerialne wytyczne skierowane wprost do dyrektorów placówek są nieco bliższe życia, co nie znaczy, że wyczerpujące i możliwe do wdrożenia w ciągu trzech dni roboczych. Słusznie mówią o niedopuszczeniu („w miarę możliwości” oczywiście!) do pracy osób po 60-tym roku życia, ale milczą o pięćdziesięcioparolatkach z różnymi schorzeniami (które po zakażeniu człowieka koronawirusem uzyskują elegancką nazwę "współistniejących"), a takich wśród personelu żłobków i przedszkoli nie brakuje. Nie mówią też o wielu innych sprawach, które podsuwa pod rozwagę rozum zestresowanego dyrektora...

   No szczęście minister Szumowski zasugerował, żeby słuchać głosu ekspertów. Widząc w tym szansę na rozwianie najbardziej palących wątpliwości podjęliśmy wraz z pracownikami sekretariatu poszukiwania osób kompetentnych, które zechciałyby odpowiedzieć na kilka pytań, przyjmując odpowiedzialność za udzielone porady. W warszawskim kuratorium odesłano nas do miejskiego SANEPID-u. Tam, niestety, przez cały dzień nie udało się dodzwonić. Dodzwoniliśmy się natomiast do jednej z powiatowych stacji na terenie województwa mazowieckiego, w której udzielono nam życzliwie informacji, że wszystko, co mogą poradzić, znajduje się na ich stronie internetowej. Tam znaleźliśmy… znane już wytyczne. Nieoficjalnie rozmówczyni powiedziała, że takie informacje spływają zazwyczaj do stacji e-mailem w nocy, a rano są przez pracowników umieszczane w internecie. Zasugerowała, że w poniedziałek 4 maja na pewno będzie coś nowego. – To tak działa! – stwierdziła, z czego nie płynęła głęboka wiara w przemyślany i dopracowany charakter tych komunikatów.

   Nasze poszukiwanie porady ekspertów uzupełniły pytania skierowane drogą e-mailową do Głównej Inspekcji Sanitarnej oraz warszawskiego SANEPID-u. Bezskutecznie.

   Wygląda na to, że jako dyrektor placówki oświatowej nie mam co liczyć na eksperta z krwi i kości, który mógłby służyć mi radą. Po raz nie wiem już który w swojej karierze zawodowej przekonuję się, że jeśli umiem liczyć, powinienem liczyć wyłącznie na siebie. Jednak w dziedzinie epidemiologii – odmawiam!

   Najwyraźniej jedynym znanym z imienia i nazwiska ekspertem w naszym kraju, poza ludźmi okazjonalnie indagowanymi przez media, jest minister Łukasz Szumowski! Moje proste pytania, na które wciąż nie znajduję odpowiedzi, skieruję zatem pod adresem Ministerstwa Zdrowia. A co do meritum, czyli wznowienia działalności przez „zerówkę” będę namawiał organ prowadzący na przyjęcie podobnej postawy, jak prezydent Warszawy Trzaskowski, który oświadczył: „Czekamy na szczegółowe wyjaśnienia ze strony rządu i centralnych służb sanitarnych, jak bezpiecznie zorganizować pracę żłobków i przedszkoli. Bez tych wyjaśnień nie podejmę decyzji o uruchomieniu tych placówek. Przerzucanie przez rząd odpowiedzialności na samorządy (i inne organy prowadzące – przyp. JP) jest skrajnie nieodpowiedzialne".

   Wiem, że dzieci nie mogą siedzieć w domach wiecznie. Rozumiem, że przywrócenie względnie normalnego życia społecznego w warunkach zagrożenia pandemią nie jest możliwe bez pewnego ryzyka, które ponosić muszą obywatele, w tym także nauczyciele. Prowadzimy zdalne nauczanie, choć państwo okazało się do niego nieprzygotowane. Leży to jednak w granicach pedagogicznych kompetencji. Nie leży natomiast w tych granicach decydowanie o warunkach sanitarnych, jakie trzeba stworzyć, aby podjąć pracę w placówkach oświatowych w czasie pandemii. Tu i teraz – nie może być zgody na brak precyzyjnych wytycznych, takich jak wyduszona z ministra Szumowskiego podczas konferencji prasowej maksymalna liczba dzieci w zmniejszonej grupie przedszkolnej – choć i w tym przypadku człowiek nadal zachodzi w głowę jak ma się ona w stosunku do powierzchni pomieszczeń, w których dzieci przebywają. To problem również na nieco tylko dalszą przyszłość, bo mam wrażenie, że władze kompletnie wypierają oczywistą dla mnie perspektywę, że nauka w przegęszczonych szkołach od września nie będzie mogła wyglądać tak, jak pamiętamy z początków marca…

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Pozwolę sobie wyrazić zdanie odrębne. Inaczej to wygląda w Warszawie czy innym wielkim mieście, gdzie dzieci i ich rodzice mają masy krzyżujących się kontaktów, gdzie rzeczywiście pojawiają się zarażeni. Zupełnie inaczej na wsi np. podlaskiej, lubelskiej czy nawet mazowieckiej. Są tam powiaty, gdzie nie odnotowano zarażonych. W takiej wsi szansa na kontakt z zarażonymi jest o rzędy wielkości mniejsza, a z drugiej strony mieszkańcy i tak dość intensywnie się kontaktują, ale tylko ze sobą. Dlatego nie ma sensu utrzymywanie ogólnopolskiego zakazu! Zwłaszcza, że generalnie (dzięki obowiązkowym szczepieniom BCG od roku 1955???) liczba zakażonych i ofiar jest u nas relatywnie mała, w tym znaczna część w domach opieki i placówkach służby zdrowia... :-(

Skomentował Jarosław Pytlak

Szanuję zdanie odrębne. Być może na wsi podlaskiej, lubelskiej czy mazowieckiej organy prowadzące i dyrektorzy placówek mają większe kompetencje epidemiologiczne, niż ja. Bóg z nimi. Ja wolałbym otrzymywać kompetentne informacje od władz.

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Btw. Chińczycy, mimo wielkiej centralizacji i bezwzględności tamtego systemu, też CAŁYCH Chin nie zamykali, tylko niektóre miasta i regiony ...

Skomentował Janina Krakowowa

Najważniejsze jest ostatnie zdanie tego tekstu.

Bo jest ostatni moment, żeby zacząć poważne przygotowania do wznowienia pracy szkół we wrześniu. Inne kraje już o tym myślą, a u nas organy prowadzące i MEN udają, że może uda się na starych zasadach. A nawet jeszcze taniej - czytaj: dogęszczając klasy i redukując etaty.

W złym scenariuszu 1 września okaże się, że jednak uczniowie muszą zostać w domach. I wtedy minister powie: kto by spodziewał, jaki to ten koronawirus nieprzewidywalny...

Skomentował Renata

Jestem nauczycielką przedszkola i kiedy słyszę, że do przedszkola zarówno dzieci 5-6 letnie jak i ja muszą chodzić w naukach, a w przedszkolu wszyscy mogą być bez, to moje rozumienie logiki staje na głowie. ZAPRASZAM WSZYSTKICH DECYDUJĄCYCH NA PIERWSZY TAKI TYDZIEŃ DO PRZEDSZKOLA, DOPIERO WTEDY BĘDĄ WIEDZIEĆ CO JEST REALNE A CO NIE. POZDRAWIAM.

Skomentował Renata

"Muszą chodzić w maseczkach". Przepraszam, wkradł się błąd we wczesniejszym komentarzu. Pozdrawiam.

Skomentował Xawer

@Renata
Proszę tylko odpowiedzieć samej sobie, czy Pani zdaniem dzieci i Pani powinniście mieć obowiązek noszenia maseczek w przedszkolu, czy lepiej by było, żeby na ulicy nikt ich nie musiał nosić, czy może żeby na ulicy obowiązuwał przymus maseczkowy, a przedszkola były zamknięte.

Śladowe uzasadnienie jest takie, że w przedszkolu dzieci i Pani kontaktujecie się w kółko z bardzo nieliczną grupą, więc ryzyko zarażenia jest bardzo małe, a z drugiej strony maseczki i tak by mu nie zapobiegły, ale na ulicy każdy kontaktuje się z setkami coraz to innych osób, więc ryzyko jest większe. Co nie znaczy, że uzasadniające restrykcje i maseczki. Zwłaszcza w małch miastach (tu pełna zgoda z Włodzimierzem), gdzie w całym powiecie nie ma ani jednego chorego na covid, maseczki są czystą uciążliwością.

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Istnieją chińskie rozwiązania takie czapeczki z b.szerokimi rondami (lub innymi detalami!), które b.utrudniają fizycznie bliski kontakt twarzy dzieci ...

Skomentował Renata

Te dzieci kontaktują się na zewnątrz co najmniej ze swoimi rodzicami, którzy idąc do pracy kontaktują się z innymi ludźmi, czasami ze dość dużą grupą (zakłady przemyslowe).Lekarze się zabezpieczają, nawet w zwykłych przychodniach. Handlowcy się zabezpieczają, kierowcy też. Nauczyciele nie muszą????

Skomentował Xawer

@Renata
Handlowcy i kierowcy "zabezpieczają się" przecież nie z własnej woli, tylko z przymusu, egzekwowanego przez policję. Ja też się "zabezpieczam" idąc do miasta.
A to, czy nosi Pani maseczkę w domu czy w przedszkolu, gdzie Pani pracuje, to wyłącznie Pani wybór! Przecież nikt tego Pani nie broni!
Jest Pani jedną z tych (jak widzę coraz liczniejszych) osób, które uważają, że nieszczęsny dar wolności wyboru jest nie do zniesienia i najlepiej by było, gdyby to władza Panią zmusiła przepisem do czegoś, co, jeśli Pani uważa za dobre i słuszne, to i tak może to robić.

Skomentował Renata

To maseczki założone przez dzieci zabezpieczają moje zdrowie. Ja zakładając swoją zabezpieczam dzieci. I po co tyle jadu, to zbędne i tak nie jest Pan w stanie mnie urazić. Jestem odporna na jad tego typu. Pozdrawiam.

Skomentował Przemek

A co z epidemią zwykłej grypy, która zabija w Polsce dużo więcej osób i przede wszystkim, znacznie bardziej zagraża dzieciom? Szkoły też mają być zamknięte?
Władze Nowego Jorku wydały ulotkę (również w języku polskim) informującą o zagrożeniach wynikających z corocznej epidemii grypy. Piszą tam o tysiącach nowojorczyków, którzy co roku umierają na grypę, w tym ponad 100 dzieciach. W Polsce jest to samo. Umierają dzieci i dorośli. Dlaczego nasze szkoły od lat lekceważą to zagrożenie? Co się nagle stało, że zaczęły interesować się zdrowiem swoich uczniów i ich rodzin?
https://www1.nyc.gov/assets/doh/downloads/pdf/public/dohmhnews17-04-pol.pdf
Dr hab. Ernest Kuchar Kierownik Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego: Zgodnie z szacunkami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na grypę w Polsce w każdym sezonie powinno umierać 6 tys. osób. (TVN 24, RMF24...)
W tym roku w USA na zwykłą grypę zmarło 170 dzieci:
https://gis.cdc.gov/grasp/fluview/pedfludeath.html
https://www.cdc.gov/flu/about/burden/2017-2018.htm
Na koronawirusa 9:
https://www.cdc.gov/nchs/nvss/vsrr/covid_weekly/index.htm#AgeAndSex

Skomentował Renata

Czemu "odmrazania" nie można zacząć od wyższych uczelni. Tam ludzie dorośli świadomie mogą zachować środki bezpieczeństwa i właściwą odległość między sobą. U małych dzieci to raczej się nie uda.

Skomentował Xawer

Choćby dlatego, ze 20-letni ludzie są w stanie uczyć się samodzielnie, korzystając tylko z konsultacji on-line, a małe dzieci nie są do tego zdolne. Tak naprawdę, to studenci potrzebują jedynie zajęć laboratoryjnych na miejscu, bo na większości kierunków nie korzystają już z fizycznych bibliotek z papierowymi czasopismami, tylko z internetowego dostępu do literatury.

Ale głównie dlatego, że opieka nad 20-letnimi studentami nie jest konieczna, by ich rodzice mogli wrócić do swojej normalnej pracy, a uruchomienie przedszkoli jest warunkiem powrotu bardo wielu ludzi, zwłaszcza kobiet, do życia zawodowego.

Skomentował Agata

Ale szkoły średnie i wyższe uczelnie byłyby lepszym polem na przetestowanie nowych reguł i zasad dostępności. Dzieci nie powinny iść na pierwszy ogień.

Skomentował Xawer

W pełni z panią się zgadzam. Szkoły wswzyzstkich szczebli, a także salony fryzjerskie, gabinety masażu itp. powinny być uwolnione i uruchomione już dawno, a jeśli teraz, to najlepiej od razu, a jeśli rząd się upiera, żeby robić to po kroczku, to trudno, niech robi po kroczku i nie dyskutujmy z nim, czy zrobił kroczek najpierw lewą czy najpierw prawą nogą.
Nie ma tu nic do testowania. W Szwecji, gdzie szkoły działały cały czas, nie umarło ani jedno dziecko, a wyłącznie trochę schorowanych starych ludzi (nie tak dużo) więcej niż w Polsce a i tak mniej proporcjonalnie niż w krajach o dużych restrykcjach, jak US, UK czy Hiszpania.. Trzeba po prostu odpuścić zabójczą dla gospodarki i psychiki blokadę.

Skomentował Ewa

według wytycznych nauczyciel ma zapewnić dzieciom bezpieczeństwo higieniczne.... Był ktoś kiedyś w przedszkolu? Jak to mówi "nasz wirusolog" aerozol unosi się 3g w powietrzu.... A tych aerozoli to 30 na 30 min... po 2 miesiącach zaprzyjaźnione dzieci będziemy na siłę odrywać od siebie? Gile wycierane w rękawy, zanim nauczyciel zareaguje... grzebanie w różnych dziurkach....(w głowie) tak wygląda higiena w przedszkolu.... nie byłeś z dzieckiem 5 godzin- nie wypowiadaj się .... nie ma sposobu żeby je odizolować -chyba,że porobimy boksy i każdego w osobny, bo cudów nie ma.... Pomijam bezpieczeństwo Pań pracujących w placówce.... dobra- mogą stać jak kłody na baczność -5 godzin ,bez dotyku , bez emocji... bez przytulania dzieci... w maskach jeśli tak zarządzą... wierzcie mi -po pierwszym dniu Wasze dziecko powie -to nie moje przedszkole -tamto było fajniejsze.... szkoda gadać zrobili z małych dzieci mięso armatnie...

Skomentował Xawer

Przecież nie mówię, żeby dzieci izolować, tylko, że należy się z nimi obchodzić jak zawsze.
Jeśli rząd wprowadził obecnie idiotyczne regulacje sanitarne, jak o wyrzuceniu pluszaków, dystansie czy dezynfekowaniu wszystkiego co chwilę, to nalezy oprotestować ich restrykcyjność, a nie uwolnienie spod jeszcze ostrzejszego zakamknięcia przedszkoli.

Skomentował Włodzimierz Zielicz

@Ewa
A Chińczyk potrafi - tylko trzeba chcieć i umieć się uczyć ... ;-)

Skomentował Renata

Dobrze, że się różnimy. Świat potrzebuje różnorodności. Jak mówią " wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Osobiście wolałabym bardziej demokratyczne wzorce. Pozdrawiam

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...