Blog

Najlepiej być młodym, pięknym, bogatym, mądrym i zdrowym!

(liczba komentarzy 10)

   Ilekroć słyszę rozmaite postulaty pod adresem współczesnej polskiej szkoły, tylekroć przychodzi mi na myśl fraza, która zawarłem w tytule tego artykułu. Oczywiście społeczna presja na zmiany jest niezbędna, bez niej ryzykujemy pozostanie na wieki wieków w epoce pedagogiki łupanej, ale doprawdy, niektóre tematy budzą już tylko moje znużenie. Należy do nich kwestia lektur szkolnych i w ogóle roli szkoły w promowaniu czytania książek. W swoim czasie poświeciłem temu artykuł w papierowej wersji „Wokół szkoły” ("O lekturach szkolnych inaczej", nr 3/2014), którego konkluzja była taka, że regres czytelnictwa jest w największym stopniu oczywistym następstwem pojawienia się innych źródeł rozrywki, wiedzy oraz sposobów spędzania czasu. I żadne zaklęcia, ani obarczanie winą szkoły tego stanu rzeczy nie odmienią.

   Do ponownego zajęcia się kwestią lektur skłonił mnie post napotkany na profilu fejsbukowym Fundacji EDU-klaster, autorstwa CEO tej organizacji Wojtka Gawlika. Nasunął mi on cały szereg refleksji, więc postanowiłem skorzystać z okazji i dokonać na blogu „Wokół szkoły” lokowania swoistej marki, jaką stanowi autor rzeczonego artykułu. Z nutą polemiki wobec jego tez, co wcale nie wyklucza szacunku i uznania „za całokształt”.

Więcej...

Po co odróżniać Mickiewicza od Leśmiana?

(liczba komentarzy 10)

   Żyjemy w pięknych czasach, kiedy myśl ludzka, wolna w bezkresnej przestrzeni internetu, poddaje refleksji najbardziej nawet odległe i abstrakcyjne sprawy tego świata. Idąc za wezwaniem poety sięgamy, gdzie wzrok nie sięga. My – już nie tylko garstka jajogłowych, ale MY WSZYSCY, zrównani przez internet w poczuciu własnej wartości i gotowi wypowiadać swoją opinię na każdy możliwy temat.

   Nie inaczej dzieje się w sferze edukacji, w której co i rusz na powierzchni rzeczywistości pojawiają się bąbelki znamionujące ferment intelektualny. Tylko na rodzimym podwórku w ostatnich latach intensywnie debatowaliśmy nad tym, czy człowiek sześcioletni jest wystarczająco dojrzały, by rozpocząć odsiadywanie wyroku 12 lat w szkolnej ławie, pochylaliśmy się nad sensem nie-istnienia gimnazjów i rozbieraliśmy na czynniki pierwsze nowe podstawy programowe.

Więcej...

Kodeks smartfonowy - pierwsza odsłona dyskusji

(liczba komentarzy 7)

   Jakkolwiek większość tego, co piszę na blogu jest oparte na osobistych doświadczeniach i przemyśleniach wynikających z wykonywanej pracy, to rzadko poruszam tutaj zagadnienia bezpośrednio powiązane z działalnością Zespołu Szkół STO na Bemowie, którego jestem dyrektorem. Dzisiaj jednak sięgnę wprost na własne podwórko, a to dlatego, że temat, jaki mamy właśnie „na tapecie” w naszej szkole jest bardzo nośny i jak podejrzewam, stanowi źródło rozterek w wielu placówkach. Rzecz dotyczy mianowicie smartfonów.

   Rok już mija z okładem od czasu, kiedy po raz pierwszy w gronie nauczycieli, uczniów i rodziców zastanawialiśmy się, co zrobić z tym fantem. Że jest problem – nikt nie ma wątpliwości. Nadużywanie do granic uzależnienia, pogorszenie relacji międzyludzkich w świecie realnym, spadek jakości komunikacji, domniemane zmiany w psychice młodych ludzi, a chyba i nie tylko młodych. Gorzej z rozwiązaniami. Kusząca „opcja francuska”, czyli całkowity zakaz użytkowania na terenie szkoły, oznacza w gruncie rzeczy dezercję, zostawienie młodych ludzi i ich rodziców samych z problemem. A przecież misją szkoły jest pomagać i kształcić.

 

Więcej...

Szkoło, Ty ponad poziomy wylatuj!

(liczba komentarzy 3)

   Pochłonięty szykowaniem do druku 12. numeru kwartalnika „Wokół szkoły” zaniedbałem na czas jakiś prowadzenie bloga. Niestety, multitasking czyli wielofunkcyjność jest być może cechą pokolenia cyfrowych tubylców, ale tacy cyfrowi imigranci jak ja nie bardzo potrafią się rozpięcioić. Tak więc blog (chwilowo) leżał i poleżałby jeszcze trochę, gdyby moja koleżanka Dorota Lisowska, wicedyrektorka szkoły Edulab ze Starych Babic nie była uprzejma dostarczyć mi zapiski z ostatniego seminarium „Wokół szkoły”, podczas którego w miłym i kameralnym gronie rozmawialiśmy m.in. o znaczeniu pojęcia „poziom szkoły”. W pierwszej chwili zarówno Dorota, jak i ja chętnie dopisalibyśmy je do listy „balonów” edukacyjnych, zainicjowanej przez Danutę Sternę, o której (zarówno liście, jak Danucie) wspomniałem w poprzednim felietonie. Bo w istocie, chociaż wszyscy mniej więcej wiedzą, co oznacza stwierdzenie, że szkoła ma wysoki poziom, to każdy może rozumieć je po swojemu. Wynika z niego niewiele informacji, którymi warto by kierować się, decydując o wyborze tej nie innej placówki.

Więcej...

Balony hipokryzji? Tak, ale...

(liczba komentarzy 2)

   Ciekawy prezent sprawiła uczestnikom i obserwatorom debaty publicznej na temat edukacji Danuta Sterna, ekspertka pracująca w prowadzonym przez Centrum Edukacji Obywatelskiej programie Szkoła Ucząca Się, spiritus movens idei i praktyki oceniania kształtującego, słowem, osoba w najwyższym stopniu kompetentna. W felietonie zamieszczonym na swoim blogu na platformie Oś świata (https://osswiata.pl/sterna/), 23 grudnia, a więc niejako „pod choinkę”,  zebrała cały szereg przykładów, jak to nazwała, „balonów”, czyli pojęć często używanych w kontekście edukacji; nieprecyzyjnych jej zdaniem lub wręcz pozbawionych realnej treści. Pojęć-wytrychów, które, poza tym, że nic nie wnoszą, to służą czasem atakowaniu nauczycieli, obrazując wymagania nieosiągalne, albo podlegające różnym możliwym interpretacjom. Zapowiedziała przy tym poświęcenie kolejnych felietonów każdemu „balonowi” z osobna.

Więcej...

O uczeniu współdziałania i przydatności "opowieści" o szkole

(liczba komentarzy 4)

   Pośród wielu postulatów, które padają w dyskusji na temat unowocześnienia polskiej edukacji, poczesne miejsce zajmuje wdrażanie uczniów do pracy zespołowej – uczenie ich współpracy przy wykonywaniu rozmaitych zadań. To cenna umiejętność w świecie, który jak nigdy wcześniej otwiera rozliczne możliwości komunikowania się i podejmowania wspólnych działań. Tym cenniejsza, że w miarę upływu czasu, w tym oceanie możliwości komunikacyjnych, paradoksalnie, daje się zaobserwować postępującą atomizację społeczeństwa. Ludzie słabiej porozumiewają się w świecie realnym, rzadziej niż kiedyś wymieniając i ucierając swoje poglądy w bezpośrednim kontakcie. Z kolei w cyberprzestrzeni coraz częściej zdradzają objawy swoistego narcyzmu, czyli koncentracji na własnym przekazie i budowaniu pozytywnego obrazu samych siebie. Ponadto, na skutek specyfiki działania mediów elektronicznych, zamykają się (czy raczej zostają zamknięci) w tzw. bańkach informacyjnych, czyli w kręgach poglądów i zainteresowań zbliżonych do własnych. Rozwijanie umiejętności zespołowego działania nabiera w tej sytuacji znaczenia nie tylko w sensie materialnym, ale także jako metoda (od)budowy kapitału społecznego.

Więcej...

#nieoglupiam

(liczba komentarzy 9)

   Bez większego rozgłosu – a szkoda! – przeszło opublikowanie przez Centralną Komisję Egzaminacyjną (CKE) „Informatora o egzaminie ósmoklasisty” wraz z całą kolekcją szczegółowych informatorów poświęconych przedmiotom egzaminacyjnym, a więc językowi polskiemu, matematyce oraz siedmiu językom obcym do wyboru. Szkoda, bo to niezwykle ważne dokumenty, stanowiące dopełnienie reformy systemu oświaty wprowadzonej przez rząd PiS.

Więcej...

Porachunki z patriotyzmem

(liczba komentarzy 6)

   Profesor Bogusław Śliwerski we wpisie na swoim blogu z dnia 17 listopada br. pt. „Oświatowa kielnia i młotek diagnostyczny” bardzo krytycznie wypowiedział się o prowadzonych obecnie w wybranych placówkach badaniach ankietowych na temat zmian w systemie edukacji, firmowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Rykoszetem oberwało się też dyrekcji pewnej anonimowej szkoły, która – zdaniem Profesora – podobnie nieudolną ankietę (w innej sprawie) przeprowadziła na swoim podwórku. Co zostało poparte przykładami pytań, rzeczywiście niezbyt szczęśliwych.

 

Więcej...

O nauczycielach-szamanach - postscriptum

(liczba komentarzy 0)

  Niestety, jak to często się zdarza, interesujacy komentarz do mojego ostatniego felietonu pojawił się na fejsbuku, gdzie umknie zapewne wielu odbiorcom (szczególnie tym, którzy odwiedzają mojego bloga inną drogą), a i moja odpowiedź, na którą mam ogromną ochotę, dotarłaby też tylko do niektórych. Dlatego pozwalam sobie opublikować postscriptum, inspirowane komentarzem pani Anny-Marii Wołyniak (serdeczne pozdrowienia i podziękowanie!), który na użytek Nie-Korzystających-z-Fejsbuka pozwolę sobie najpierw zacytować poniżej.

Więcej...

Szamani w szkołach pilnie potrzebni!

(liczba komentarzy 5)

   Nigdy dotąd nie miałem tyle kłopotu z przygotowaniem kolejnego felietonu, co tym razem. Siedziałem nad pustą kartką papieru przez kilka wieczorów, bezskutecznie oczekując natchnienia….

   Ta „kartka papieru”, to bynajmniej nie przenośnia, ale najprawdziwsza prawda. Nie to, żebym nie umiał posługiwać się, czy nie doceniał zalet edytora tekstu. Doceniam od czasów Tasworda, dzięki któremu napisałem pracę magisterską na ZX Spectrum, w czasach, kiedy MacIntoshowi zmieniano jeszcze pieluchy. A jednak, gdy trzeba coś stworzyć, szczególnie na samym początku pracy, kartka papieru jest dla mnie niezastąpiona. Na użytek cyfrowych tubylców wyjaśnię dlaczego. Otóż jeśli coś na niej napiszę, a potem zmienię zdanie, to mogę to skreślić. Ale myśl skreślona nadal pozostaje w zasięgu wzroku i pomaga generować nowe pomysły. Z ekranu wykasowany tekst znika, a wraz z nim cała potencjalna inspiracja. Oczywiście można być nowoczesnym i zmieniać czcionkę na przekreśloną, ale we mnie wciąż tkwi atawistyczny sentyment do długopisu...

Więcej...

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...