Blog

Wszyscy tworzymy „polskie piekło”

(liczba komentarzy 2)

   Czy znasz, Drogi Czytelniku, dowcip o polskim piekle? Tak? To posłuchaj.

   W latach II wojny światowej, z uwagi na nadprodukcję grzeszników, diabli musieli uruchomić dodatkowe moce smażenia dusz w smole. Postawiono ogromne kotły, podpisane nazwami poszczególnych nacji, a przy każdym z nich dyżurnego, który widłami spychał w głąb potępione dusze, usiłujące wydostać się na wolność. Pewnego dnia na inspekcję przyszedł sam Lucyfer. Jakież było jego oburzenie, kiedy odkrył, że przy kotle podpisanym „Poland” nie ma strażnika. – Co to za porządki?! – zapytał gniewnie. – Dostojny Lucyferze, tego pilnować nie trzeba. Kiedy któryś z Polaków próbuje uciec, inni zgodnie wciągają go z powrotem!

Więcej...

Jak to z egzaminami było za "starych, dobrych czasów".

(liczba komentarzy 2)

   Ludzie sporo młodsi ode mnie, którzy żywią przekonanie, że już, już, właśnie odkryli kamień filozoficzny edukacji, słusznie potępiają obecną egzaminozę. W zamian, już zupełnie niesłusznie, sugerują powrót do czasów minionych, aby egzaminy wstępne organizowały same szkoły ponadpodstawowe i wyższe uczelnie, co miałoby zmniejszyć wyścig szczurów wśród młodzieży. Faktycznie, testomania jest zjawiskiem fatalnym, ale powrót do rozwiązań z przeszłości uważam za próbę leczenia dżumy cholerą. A na dowód tego przytoczę dzisiaj kolejny z moich "Listów do N.", opublikowany w grudniu 1996 roku.

Gwoli przestrogi, na początku jest fragment o nauczycielskich wynagrodzeniach, który może bulwersować w świetle dzisiejszej sytuacji, ale raz, że to tekst historyczny, a historii nie należy "gumkować", dwa, że w zasadzie nadal jestem gotów się pod nim podpisać. Wyjaśnia bowiem, dlaczego rozmowa o zarobkach nauczycieli jest tak trudna, oraz dlaczego mimo obecnej mizerii nadal wiele osób trzyma się tego zajęcia. A kiedy ktoś już przebrnie przez tę pierwszą część, niech poczyta o egzaminozie Anno Domini '1996. Ku przestrodze i z zachętą do pewnej pokory wobec złożoności problemów powszechnej edukacji.

Więcej...

Publicysta na wykopaliskach w czasie kanikuły

(liczba komentarzy 6)

   Lipiec – czas kanikuły, kiedy autorowi nie chce się pisać, a przynajmniej części czytelników – czytać jego produkcji. Z drugiej strony, jeśli nie publikujesz regularnie, w dzisiejszych czasch przestajesz istnieć, przynajmniej dla internetowej społeczności, która coraz bardzie zastępuje tę normalną, karlejącą w trybie offline. Chcąc zatem podtrzymać swoje istnienie i dać pożywkę najpilniejszym sympatykom, postanowiłem coś jednak opublikować. Inspiracja przyszła ze spotkania autorskiego Roberta Sowińskiego, podczas której prezentował swoją najnowszą książkę „Zrozumieć plan daltoński”. O samym spotkaniu napiszę tyle, że było warte pojechania z Warszawy do Łodzi, że bardziej prezentowało autora niż książkę (i bardzo dobrze!), no i pozwoliło mi zobaczyć sporą grupę internetowych znajomych pierwszy raz na żywo. Bezcenne.

Więcej...

Demokratycznego autokraty myśli o uspołecznieniu edukacji

(liczba komentarzy 1)

   Dawno, dawno temu, z okazji pięćdziesiątych urodzin, otrzymałem w prezencie swoją podobiznę, udatnie wkomponowaną w sylwetkę Supermana. W otaczających ją „dymkach” zapisano wypowiedzi na mój temat członków rodziny, współpracowników i znajomych. Miałem za zadanie odgadnąć ich autorów. Z niektórymi poszło łatwo. Na przykład, bez trudu przypisałem „Warczydło!” cioci Zosi, bo to ona wielokrotnie wspominała, jak we wczesnym dzieciństwie nazywałem traktor. Wśród tych, z którymi miałem kłopot był „Demokratyczny autokrata”. Okazało się, że tak określiła mnie jedna z nauczycielek, pracująca niemal od początku w STO na Bemowie (czyli już wówczas – ponad 20 lat). Uznałem to za duży komplement, bo nie jest łatwo wypełniać zadania dyrektora szkoły, w którego profesję, z racji jednoosobowej odpowiedzialności za wszystko, wpisany jest autorytaryzm, a równocześnie tworzyć w placówce przestrzeń dla wyrażania opinii i podejmowania różnych inicjatyw. Jest to tak trudne, że na pewno często nie wychodzi mi najlepiej, ale przecież staram się bezustannie, widzę bowiem w partycypacji ogromną rolę wychowawczą, a także integrującą całe środowisko.

Więcej...

Życzenia dla wiceministra

(liczba komentarzy 5)

   Uroczystość rozdania świadectw w szkole to doskonała okazja, by składać życzenia. Wyprawiając więc uczniów na wakacje, życząc im dobrej pogody i odpoczynku, pozwolę sobie w tym miejscu przesłać również okolicznościowe życzenia panu wiceministrowi edukacji i nauki, Tomaszowi Rzymkowskiemu. A to w szczególnym podziękowaniu za słowa, jakie w przeddzień zakończenia zajęć skierował do słuchaczy Radia ZET. Wiele w życiu widziałem i słyszałem, ale i tak jestem pod wrażeniem.

Więcej...

"Edukacja dla Przyszłości" i co dalej?

(liczba komentarzy 7)

   Obiecałem napisać coś więcej na temat programu „Edukacja dla przyszłości”, ogłoszonego przez „Polskę 2050”. Prawdę mówiąc, zbierałem się do tego jak pies do jeża. Jak dotąd, dwa razy nawiązałem do treści owego dokumentu, raz pisząc o dyrektorach szkół, których autorzy „Edukacji” zdali się nie  zauważyć, drugi raz, poddając w wątpliwość sens ich flagowego pomysłu  - pięknej skądinąd idei Komisji Edukacji Narodowej. Oba artykuły bezapelacyjnie zajęły pierwsze miejsca wśród moich publikacji pod względem szczupłości zasięgu – nie przekroczyły nawet jednej czwartej przeciętnej liczby czytelników „Wokół szkoły”. Zrodziło to we mnie obawę, że trzeci podzieli ich los, a w końcu każdy autor chce, by jego twórczość budziła zainteresowanie.  Nie zachęcał również kompletny brak debaty na temat programu w mojej bańce informacyjnej, choć ożywione reakcje zdarzają się w niej po tekstach znacznie mniej ambitnych i znacznie mniej merytorycznych. Być może to kwestia objętości dokumentu, może przytłoczenia potencjalnych odbiorców przez zupełnie inne, codzienne troski? Przyczyną mógł być również dobór treści, powodujący, że „Edukacja dla Przyszłości” jest bardziej manifestem poglądów autorów, niż konkretnym programem działania, a poruszone przez nich tematy nie w pełni korespondują z problemami, których rozwiązania w moim odczuciu pilnie wymaga polska edukacja. Co jest zresztą całkowicie zrozumiałe z racji ogromu tematyki, może jednak zniechęcać do dyskusji w obecnych czasach, kiedy tekst powinien nie przekraczać objętości jednej strony, a jego tezy w sposób oczywisty muszą gwarantować sukces. Omawiany dokument nie spełnia żadnego z tych warunków, bo stron liczy ponad sto pięćdziesiąt, a co do sukcesu proponowanych działań…, no cóż, nie jest on, przynajmniej moim zdaniem, oczywisty.

Więcej...

Im gorzej, tym lepiej (dla władzy)

(liczba komentarzy 9)

   Oto informacja, która poruszyła ostatnio bańkę informacyjną skupioną wokół problemów polskiej oświaty: Dariusz Martynowicz, Nauczyciel Roku 2021, rezygnuje z pracy w Małopolskiej Szkole Gościnności. Odchodzi za stanowiska nauczyciela języka polskiego w tej publicznej placówce, choć, jak deklaruje, zamierza nadal zajmować się edukacją, która jest jego życiową pasją. Można się domyślać, że świetny ów pedagog trafi do sfery niepublicznej, w której ostatnio, obok tradycyjnych szkół, powstają także liczne inicjatywy adresowane do młodych ludzi korzystających z edukacji domowej, lub po prostu poszukujących dodatkowych źródeł wiedzy. Każdy, kto zna obecne realia polskiego systemu, wie, że to jedna z niewielu dróg, jakie ma do dyspozycji nauczyciel, jeśli chce pozostać wierny swojemu powołaniu. Taki, który nie jest w stanie dłużej godzić się na nędzę materialną, archaiczne programy, autorytarny styl zarządzania oraz brak perspektyw rozwoju, charakteryzujące polskie szkolnictwo pod rządami Przemysława Czarnka.

Więcej...

Marzenie o Komisji Edukacji Narodowej

(liczba komentarzy 0)

   Zbliża się konferencja, podczas której „Polska 2050” zaprezentuje swój program dla edukacji oraz wyniki jego konsultacji środowiskowych. Przewidziana jest też dyskusja, a wszystko to w Sejmie, 21 czerwca br. Wydarzenie o tyle ciekawe, że po raz pierwszy od dawna wprowadzające temat edukacji do gmachu parlamentu w innym kontekście, niż bieżąca walka polityczna.

Więcej...

Edukacja w wypukłym zwierciadle

(liczba komentarzy 7)

   Od pewnego czasu nie mogę wyjść ze zdumienia, jak mało znaczy dla Polaków edukacja. Nie chodzi nawet o widoczny brak społecznego zapotrzebowania na radykalne zmiany, odpowiednie do realiów XXI wieku. Bardziej uderza mnie obojętność w obliczu mnożących się problemów: gwałtownego demontażu poprzedniego systemu, czego ukoronowaniem dla najbardziej poszkodowanego rocznika będzie katastrofa maturalna AD 2023, wielkiej improwizacji zdalnego nauczania w dobie pandemii, a ostatnio nagłego wtłoczenia do polskich placówek blisko dwustu tysięcy uczniów z Ukrainy. Wspomniane wydarzenia, oraz wypływające z nich wypalenie zawodowe rzeszy nauczycieli i powszechna dzisiaj w tym zawodzie frustracja materialna, wobec samozadowolenia władz ministerstwa tworzą obraz zbliżającej się zapaści. Najwyraźniej jednak nie budzi to sprzeciwu, czy choćby tylko niepokoju szerszych kręgów społeczeństwa.

Więcej...

Pogratuluję zdobywcom czerwonych pasków!

(liczba komentarzy 7)

   Wraz ze zbliżaniem się końca roku szkolnego tradycyjnie odżywają kontrowersje, jakie od pewnego czasu wśród rzeczników radykalnych zmian w edukacji budzą czerwone paski na świadectwach. Zdaniem niektórych, krzywdzące uczniów skupionych na rozwijaniu swoich pasji, a nie pogoni za stopniami, a także wywołujące presję na naciąganie ocen, szczególnie w klasie ósmej, kiedy otrzymanie paska daje bezcenne siedem punktów rekrutacyjnych.

Więcej...

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...