Blog

Poglądy zbyt rzadko (w szkole) kwestionowane (3)

(liczba komentarzy 3)

   Niezależnie od tego, z jak wielkim natężeniem toczy się publiczna debata na temat roli nauczyciela we współczesnej szkole, w powszechnej świadomości niezmiennie tkwi przekonanie, że jego podstawowym zadaniem jest po prostu uczyć. Nauczanie młodych ludzi jawi się społeczeństwu czynnością nieledwie produkcyjną, zależną przede wszystkim od indywidualnych umiejętności nauczyciela i zastosowanych przezeń metod.

   W gruncie rzeczy trudno dziwić się temu poglądowi. Wypływa on z odwiecznej tradycji posyłania dziecka do szkoły „po naukę”. Ugruntowany jest testami, za pomocą których państwo stara się mierzyć skuteczność owej nauki. Dodatkowo zaś umacnia go rygor prawa, wprost nakładającego na nauczyciela obowiązek „zrealizowania podstawy programowej”, czyli przekazania określonego zestawu informacji i wykształcenia konkretnych kompetencji.

Więcej...

Poglądy zbyt rzadko (w szkole) kwestionowane (2)

(liczba komentarzy 4)

   Rola, jaką w życiu polskiej szkoły odgrywają lub powinni odgrywać rodzice jest tylko dość ogólnie zarysowana w prawie oświatowym, co można uznać za przejaw pewnego pragmatyzmu. Rodzicielskie szeregi są po prostu niezwykle zróżnicowane. Na jednym ich krańcu lokują się wyznawcy poglądu o potrzebie dużego zaangażowania, zarówno w sferze zarządzania i nadzoru, jak uczestnictwa w życiu społecznym szkoły. Na drugim znajdują się zdeklarowani zwolennicy świętego spokoju, oczekujący, że nauczyciele sprawnie i kompetentnie zrealizują swoje zadania, w miarę możności nie absorbując uwagi (i czasu) opieki domowej. Pomiędzy tymi skrajnościami rozciąga się wielka różnorodność postaw, zazwyczaj zależnych od różnych lokalnych czynników, choć z dużym odchyleniem w stronę bierności. Z tego powodu trudno wskazać stereotypy dotyczące relacji ze szkołą, dominujące w świadomości całej tak zróżnicowanej grupy. Bez wątpienia natomiast można się ich doszukać w wypowiedziach polityków i działaczy oświatowych, zabierających głos w imieniu rodziców, oraz w publicystyce dotyczącej edukacji. Wynika z nich jednoznacznie, że rodzice uczniów stanowią istotny element społeczności szkolnej, a przez wspólnotę celu, jakim jest dobro dziecka, są najważniejszymi sojusznikami nauczycieli w procesie kształcenia. Ten pogląd jest tak mocno artykułowany w publicznej debacie, że można go wręcz uznać dzisiaj za element rodzimego kanonu poprawności politycznej.

Więcej...

Poglądy zbyt rzadko (w szkole) kwestionowane

(liczba komentarzy 1)

   Na początku wakacji miałem przyjemność wziąć udział w dorocznej konferencji pedagogicznej pod nazwą „Inspiracje”. Było to ciekawe wydarzenie, które zgromadziło w auli Biblioteki Narodowej w Warszawie z górą trzy setki pasjonatów, gotowych poświęcić sprawom edukacji pierwsze dni letniego wypoczynku. Tematem mojego wystąpienia były stereotypy rządzące polską szkołą, skutecznie utrudniające jej rozwój i unowocześnienie. Żywa reakcja publiczności i otrzymane w kuluarach podziękowania, za „wskazanie spraw, które wszyscy widzą, ale mało kto je sobie uświadamia”, utwierdziły mnie w przekonaniu, że dotykam problemu, o którym warto głośno mówić. Postanowiłem więc główne tezy swojego wystąpienia zaprezentować na blogu, z myślą o tych, którzy na konferencji nie byli, a chcieliby przyjrzeć się niewidzialnym więzom, krępującym umysły nauczycieli, rodziców i urzędników oświatowych. Zastrzegam jednak, że temat jest szerszy niż zostanie to przedstawione poniżej, to znaczy, że owych stereotypów jest znacznie więcej. O niektórych, tutaj pominiętych, pisałem już wcześniej, w drugim numerze kwartalnika „Wokół szkoły” („Szkoła w okowach stereotypów”), inne znajdą się dopiero w pełnej panoramie zagadnienia, którą mam nadzieję stworzyć w przyszłości.

 

Więcej...

List otwarty do rodziców i nauczycieli

(liczba komentarzy 0)

   Minister Anna Zalewska zapowiedziała, że 27 czerwca ogłosi w Toruniu ostateczny kształt reformy systemu edukacji. Z kręgów rządowych docierają do opinii publicznej jedynie wyrywkowe informacje. Jedną z proponowanych zmian ma być podobno skrócenie czasu nauki w szkole podstawowej. W naszej opinii byłoby to najgorsze z możliwych rozwiązań. Podczas kampanii wyborczej PIS zapowiadało dokładnie odwrotny kierunek, czyli wydłużenie nauki w szkole podstawowej, uzasadniając takie rozwiązanie wieloma rzeczowymi argumentami. Gdy nie ma żadnych pewnych informacji, wyrażanie opinii może wydawać się przedwczesne, ale gdy program zostanie ogłoszony, będzie już za późno.

Więcej...

Edukacyjna kwadratura koła

(liczba komentarzy 6)

   Przede wszystkim muszę uprzedzić, że to, co najważniejsze, będzie dalej. Najpierw zrelacjonuję swój udział w debacie #3TEZY O EDUKACJI, zorganizowanej 20 maja br. przez Fundację Szkoła Liderów, która ugruntowała moje przemyślenia w kwestii tytułowej kwadratury koła. W debacie wziął udział wiceminister Maciej Kopeć z MEN, w ostatniej chwili zastępując awizowaną wcześniej minister Annę Zalewską. Drugim uczestnikiem był Jerzy Lackowski, pedagog, publicysta, a w przeszłości wieloletni małopolski kurator oświaty. Mnie przypadła rola trzeciego dyskutanta, a jako dyrektor szkoły reprezentowałem praktykę pedagogiczną.

   Nie da się ukryć, że zaproszenie bardzo mnie ucieszyło. Raz, z racji znalezienia się w gronie, bądź co bądź, ekspertów mających publicznie dyskutować o przyszłości polskiej edukacji. Dwa, z powodu perspektywy spotkania oko w oko z samą panią minister, co rodziło nadzieję uchylenia przynajmniej rąbka tajemnicy, póki co otaczającej reformatorskie zamierzenia ekipy „dobrej zmiany w edukacji”. Niestety, szefowej MEN ostatecznie nie było, a co do „oka w oko” z wiceministrem, kilka słów napiszę nieco dalej.

Więcej...

Alawiu, czyli laurki dla "Pana Derektora"

(liczba komentarzy 2)

   Zaczęło się w pewien poniedziałkowy poranek od głośnego pukania do drzwi mojego gabinetu. Na gromkie „proooszę” do środka dziarsko wmaszerowały dwie pierwszaczki, każda z dużą, kolorową kartką w ręku. Dwie łapki niemal równocześnie wyciągnęły się w moją stronę.

   - To dla pana!

   Na niebieskim kartoniku widniał zarys serduszka i napis: „Dla pana derektora”, mocno wygięty w połowie, bo kredka, najwyraźniej niespodziewanie dla autorki dzieła, dotarła do krawędzi papieru. Zielona laurka drugiej dziewczynki zawierała mniej więcej taką samą treść, tylko serduszko było większe, z wyraźną pasją zamalowane w środku i wyposażone w oczka, nosek i usta. Całość odebrałem jako naprawdę miłą odmianę od niekończących się kolumn cyfr rozliczenia finansowego, nad którym ślęczałem już od dobrej godziny.

Więcej...

Rozmyślania o dobrej zmianie

(liczba komentarzy 10)

   W ciągu krótkiego czasu z trzech niezależnych źródeł dotarła do mnie informacja, że przyszła struktura polskiego szkolnictwa, ta po „dobrej zmianie”, jest już podobno przesądzona i przyjmie formułę 4+4+4+4. Kolejne czwórki mają oznaczać lata spędzane w przedszkolu, szkole podstawowej (nazywanej już nawet elementarną), gimnazjum i liceum. Oczywiście moje źródła mogą się mylić, ale sam fakt, że na giełdzie informacji powyższa koncepcja żyje już własnym życiem, nadaje jej pewne znamiona prawdopodobieństwa. Tym bardziej, że z punktu widzenia władz jest po prostu genialna. Naprawdę! Nie jest łatwo jednocześnie mieć jabłko i zjeść jabłko, a to rozwiązanie zapewnia jedno i drugie.

   Znaczna część środowiska oświatowego stanęła w obronie gimnazjów? Proszę bardzo, niech gimnazja pozostaną! Nikt nie powie, że rządzący nie wsłuchują się w głos ludu.

   Władze pragną przywrócenia ośmioklasowej szkoły podstawowej? Nie ma sprawy! Wszak cztery lata nauczania elementarnego plus cztery lata nowego gimnazjum, to nic innego, jak tylko poczciwa, stara podstawówka.

   Genialne! O czym tu w ogóle debatować?!

 

Więcej...

Refleksje szpitalne przeniesione na grunt szkolny

(liczba komentarzy 1)

   Zanim będzie o edukacji, najpierw trochę o medycynie. W końcu jedno i drugie to – teoretycznie przynajmniej – służba społeczna, można zatem doszukiwać się analogii.

   Jakiś czas temu odbiła się pewnym echem w mediach opisana przez „Politykę” historia młodego lekarza, który najpierw udzielił pomocy współpasażerowi na pokładzie samolotu, być może zresztą ratując mu życie, by po kilku dniach wystawić liniom lotniczym rachunek za wykonaną usługę.

   Indagowana przez dziennikarza medyczna profesura pozwoliła sobie na delikatną dezaprobatę, wynikającą z archaicznego przekonania, że ratowanie życia jest misją lekarza, i czynności takiej, szczególnie w tak nadzwyczajnym wypadku, wręcz nie godzi się wyceniać. Młodych lekarzy w rzeczonym artykule o zdanie nie spytano, choć z całego kontekstu można się domyśleć, że prawdopodobnie uznaliby zachowanie bohatera publikacji za usprawiedliwione. W końcu czy kompetentna porada lekarska nie powinna być skalkulowana bez względu na okoliczności?

Więcej...

Autowiwisekcja gwiazdy z deklaracją pedagogiczną

(liczba komentarzy 3)

    W pierwszą niedzielę stycznia niespodziewanie zostałem gwiazdą internetu. A było to tak: w sobotni wieczór zamieściłem na swoim blogu post „Ratujmy podstawówki!”. O tym radosnym fakcie powiadomiłem redaktora portalu „Edukacja, Internet, Dialog” (www.eid.edu.pl), który już wcześniej był uprzejmy publikować różne moje produkcje. Niespełna dwie godziny później do mojej małżonki, za sprawą jednej z jej licznych fejsbukowych znajomości, dotarło udostępnienie artykułu, który w międzyczasie zdążył pojawić się na profilu portalu „EiD”. Lekko zszokowany tempem rozwoju wydarzeń, poczułem równocześnie miłe mrowienie w ego, jako że pod publikacją widniał już nawet sympatyczny komentarz. Oczywiście zaraz uruchomiłem własny komputer, żeby przez chwilę napawać się widokiem artykułu, i pogrążony w błogostanie poszedłem spać.

    Niby nie jestem internetowym debiutantem, w końcu prowadzę bloga, a w swoim czasie wystąpiłem w dość popularnym klipie akcji „Ratuj maluchy!”, umieszczonym na YouTubie, jednak po raz pierwszy poczułem, wstyd przyznać, pewną fascynację dynamiką sieci.

Więcej...

Ratujmy podstawówki!

(liczba komentarzy 2)

     Kolejna na przestrzeni ostatnich lat reforma rodzimego systemu edukacji, mająca tym razem polegać na „wygaszeniu” gimnazjów oraz powrocie do ośmioklasowej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum ogólnokształcącego, budzi sprzeciw sporej części środowiska oświatowego. Jej przeciwnicy wskazują, między innymi, na dorobek wielu placówek, który w przypadku ich likwidacji nieuchronnie pójdzie na marne. Podkreślają stale rosnący poziom edukacji gimnazjalnej, o czym mają świadczyć coraz lepsze wyniki polskich nastolatków w międzynarodowych badaniach PISA. Przestrzegają przed negatywnymi skutkami społeczno-ekonomicznymi planowanej zmiany, jak choćby utratą miejsc pracy przez część nauczycieli zatrudnionych obecnie w gimnazjach.

     Nie będę rozwijał ani analizował tej argumentacji – w pewnym stopniu uczyniłem to już w poprzednim wpisie na blogu. W tym miejscu chciałbym natomiast zwrócić uwagę, że krytyka zamierzonej reformy niesłusznie koncentruje się wokół losu samych gimnazjów, ewentualnie spodziewanej – choćby tylko przejściowej – ogólnej dezorganizacji systemu. Nie jest kwestionowany pomysł przedłużenia o rok nauki w liceum ogólnokształcącym, co zresztą akurat można zrozumieć, bowiem nawet znaczna część zwolenników zachowania status quo uważa trzyletnią formułę tej szkoły za daleką od doskonałości. Gorzej, że tylko w niewielkim stopniu wskazuje się negatywne skutki projektowanej zmiany dla funkcjonowania szkół podstawowych. Tymczasem ten problem z pewnością zasługuje na uwagę, a może nawet uderzenie na alarm.

Więcej...

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...