Blog

Szamani w szkołach pilnie potrzebni!

(liczba komentarzy 5)

   Nigdy dotąd nie miałem tyle kłopotu z przygotowaniem kolejnego felietonu, co tym razem. Siedziałem nad pustą kartką papieru przez kilka wieczorów, bezskutecznie oczekując natchnienia….

   Ta „kartka papieru”, to bynajmniej nie przenośnia, ale najprawdziwsza prawda. Nie to, żebym nie umiał posługiwać się, czy nie doceniał zalet edytora tekstu. Doceniam od czasów Tasworda, dzięki któremu napisałem pracę magisterską na ZX Spectrum, w czasach, kiedy MacIntoshowi zmieniano jeszcze pieluchy. A jednak, gdy trzeba coś stworzyć, szczególnie na samym początku pracy, kartka papieru jest dla mnie niezastąpiona. Na użytek cyfrowych tubylców wyjaśnię dlaczego. Otóż jeśli coś na niej napiszę, a potem zmienię zdanie, to mogę to skreślić. Ale myśl skreślona nadal pozostaje w zasięgu wzroku i pomaga generować nowe pomysły. Z ekranu wykasowany tekst znika, a wraz z nim cała potencjalna inspiracja. Oczywiście można być nowoczesnym i zmieniać czcionkę na przekreśloną, ale we mnie wciąż tkwi atawistyczny sentyment do długopisu...

Więcej...

"The Goatfather" z peanem okolicznościowym

(liczba komentarzy 2)

   Dzień, w którym obchodziliśmy w naszej Szkole Święto Edukacji Narodowej – piątek, trzynastego – nie tylko nie przyniósł pecha, ale dostarczył dużo dobrej zabawy, a nawet trochę wzruszeń.

   Zacznę od końca, może nie tego najzupełniejszego, kiedy to znaczna część personelu zebrała się, jak zwykle, z Panią Prezes naszego koła STO, Violettą Ciećwierz, oraz zespołem kierowniczym na okolicznościowym spotkaniu wokół tac z kanapkami, które w sposób również najzwyklejszy zostały wymiecione, w zwykłej, miłej atmosferze. Zacznę od zdarzenia nieco  wcześniejszego – uroczystego apelu, który przygotowali jak zazwyczaj czwartoklasiści z udziałem pierwszaków. Po raz pierwszy w historii mamy w szkole aż cztery oddziały na jednym poziomie, a że są to akurat czwartaki, scena pełna była aktorów, przez moment w liczbie zbliżającej się do setki.

Więcej...

List do Rzecznika Praw Dziecka

(liczba komentarzy 7)

   W toczącym się obecnie przedstawieniu pt. "Reforma systemu oświaty" pojawił się nowy aktor, Rzecznik Praw Dziecka. No, może nie zupełnie nowy, bo Rzecznik już wcześniej często wypowiadał się w sprawach edukacji, ale tym razem jego głos zabrzmiał w bardzo nośnej kwestii. Otóż Pan Marek Michalak wystąpił pod adresem Ministra Edukacji Narodowej z sugestią wypracowania rozwiązań prawnych regulujących w szkołach kwestię zadawania prac domowych.

   Bardzo cenię Rzecznika Praw Dziecka. Jego urząd jest jasnym punktem na ogólnym tle polskiej polityki. Tym bardziej smuci mnie, że, jak to napisał na swoim blogu prof. Bogusław Śliwerski: „chyba Rzecznik nie ma najlepszego doradcy w tej kwestii, skoro dał się wpuścić w przysłowiowe maliny”. Martwię się, że w swoim wystąpieniu zjawisko przeciążenia uczniów pracą sprowadził on wyłącznie do nadmiaru zadań domowych, wskazując zarazem jednoznacznie winnego, którym ma być szkoła. Jestem przekonany, że przypisanie jeszcze jednej winy nauczycielom nie przybliża nas do rozwiązania rzeczywistego problemu, którego przyczyny są daleko bardziej złożone.

Więcej...

Zrób sobie Finlandię!

(liczba komentarzy 2)

   Kilka dni temu, podczas dorocznej wizyty u pani doktor, która od ćwierć wieku konserwuje mnie po ciężkiej chorobie, zgadaliśmy się jak Polka z Polakiem.

   – Co Pan myśli o reformie oświaty? – padło pod moim adresem.

   – A co Pani sądzi o sieci szpitali?! – skontrowałem.

   Na szczęście dla naszej entente cordiale bez większego trudu ustaliliśmy, że oboje sądzimy mniej więcej to samo, i że nasza opinia odpowiada poglądowi większości sędziów na forsowaną przez władze reformę wymiaru sprawiedliwości. Czyli, delikatnie mówiąc, jesteśmy dalecy od zachwytu. Co nie znaczy, że dotychczasowe rozwiązania uważamy za idealne. Szkopuł w tym, że stan społecznego niezadowolenia z funkcjonowania systemu oświaty, służby zdrowia, czy sądownictwa wydaje się nieuchronny, związany niejako z naturą rzeczy.

Więcej...

Wakacyjne remanenty pedagogiczne

(liczba komentarzy 2)

   Minęła połowa września, a im bardziej nowy rok szkolny daje mi się we znaki, z tym większą nostalgią wspominam wakacje.

   Wakacje Jarosława Pytlaka… Czas spokoju i wypoczynku, odłożenia na bok codziennych pedagogicznych trosk, oddalenia od zgiełku cywilizacji, ładowania akumulatorów na kolejny rok szkolny. Tak właśnie było…  dwadzieścia lat temu. Piętnaście lat temu. Dziesięć lat… Dziesięć?!

   Nieee, dziesięć lat temu, to już chyba tak nie było!

Więcej...

Obyś cudze dzieci wodził (na wycieczki)

(liczba komentarzy 4)

   Zgodnie z wcześniejszą obietnicą w tym felietonie zabiorę Czytelnika na szkolną wycieczkę. Fikcyjną, ale stanowiącą kompilację autentycznych okoliczności, wydarzeń i problemów, które w jakimś momencie stały się udziałem moim albo moich znajomych. Z góry uprzedzam, że będzie też trochę dygresji.

   Zanim wyruszymy, przyjdzie najpierw znaleźć chętnych uczestników.

   Z tej kwestii ja osobiście jestem w doskonałej sytuacji. W warszawskiej szkole społecznej mogę niemal w ciemno założyć, że pojadą wszyscy uczniowie z dowolnej klasy, albo wystarczająco duża  grupa, jeżeli impreza będzie ogólnoszkolna. W rozsądnych granicach nie ma tutaj problemu wydolności finansowej rodziców, a dodatkowo w przypadkach awaryjnych budżet naszej placówki przewiduje możliwość pomocy potrzebującym. Kłopotem może być co najwyżej doproszenie się o wpłatę w wyznaczonym terminie, ale i to po trosze na własne życzenie, bowiem chociaż rozum nakazuje w przypadku opóźnienia po prostu skreślać ucznia z listy wycieczkowiczów, to pedagogiczne serce nierozsądnie podpowiada wyrozumiałość. A zatem, jako się rzekło, ja w szkole społecznej mam dobrze, jednak w harcerstwie i bardzo wielu innych szkołach niedobór funduszy często stanowi poważną przeszkodę, którą już na starcie musi pokonać organizator imprezy.

Więcej...

To nasze państwo zawiodło!

(liczba komentarzy 1)

   Ci, którzy śledzą moje ostatnie wpisy zapewne zauważyli, że jakkolwiek bardzo poruszyła mnie tragedia na obozie harcerskim w Suszku, powstrzymałem się od komentowania okoliczności i przebiegu samego wydarzenia. Owszem, w spontaniczny sposób dałem wyraz swojemu współczuciu dla kadry obozu, chcąc zwrócić uwagę na tragedię tych ludzi, pozostającą w cieniu nieszczęścia, które dotknęło ofiary. Sam wiem, jak ciąży odpowiedzialność za innych, nawet gdy wszystko idzie dobrze, a co dopiero w obliczu tragedii. W drugim wpisie natomiast zwróciłem uwagę na możliwe następstwa tego kataklizmu dla wszystkich organizatorów obozów, kolonii, a nawet wycieczek szkolnych. Tego, że spotęguje on i tak ogromny już lęk rodziców o bezpieczeństwo dzieci. Minimalne obecnie zaufanie społeczne zmaleje jeszcze bardziej.

Więcej...

Pokłosie kataklizmu w Suszku

(liczba komentarzy 2)

   Jak na razie, od tragedii na obozie harcerskim w Suszku minęło bardzo niewiele czasu i wciąż nie mam w sobie gotowości, by w jakiś spójny sposób odnieść się do okoliczności, przebiegu i bezpośrednich następstw tego wydarzenia. Zresztą, chyba nie czuję już takiej potrzeby, bowiem mogę z czystym sumieniem zarekomendować lekturę bloga druha podharcmistrza Roberta Zapory (http://mikroharcerstwo.blog.pl/2017/08/16/czasem-lepiej-nie-walczyc/), który wypowiedział się w tej sprawie w sposób wyważony, kompetentny i w duchu bardzo bliskim moim poglądom. Zachęcam też do poczytania komentarzy pod jego wpisem, w większości pełnych troski o możliwe skutki kataklizmu, choćby dla działalności harcerskiej, ale również dla postępowania rodziców, którzy mogą teraz obawiać się wysyłania dzieci na letnie obozy.

Więcej...

Wyznanie z nutą egzaltacji. Ale jest dobry powód!

(liczba komentarzy 8)

   Zawsze czułem się doceniony. To piękne uczucie i niezwykle motywujące.

   Wyrazy uznania miewały swój wymiar materialny. Jako nauczyciel zostałem odznaczony Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Jako instruktor harcerski – Srebrnym Krzyżem „Za zasługi dla ZHP”. Jako działacz Społecznego Towarzystwa Oświatowego – Złotą Odznaką STO. Jako dyrektor szkoły wreszcie – milionem uśmiechów i uścisków ręki, uczniów, ich rodziców oraz pracowników, no i trwającym już blisko trzy dekady zaufaniem ze strony organu prowadzącego. Czegóż więcej mógłbym w życiu oczekiwać?! A jednak coś się jeszcze znalazło...

Więcej...

Nauka programowania w szkole? Owszem, ale...

(liczba komentarzy 1)

   Zaiste, głęboka jest wiara w skuteczność masowej edukacji.

   Stanowi ona pamiątkę dawnych, dobrych czasów, kiedy to, co wykładano w całym kraju z ambony, a w późniejszych latach zza szkolnej katedry, wprost przekładało się na światopogląd i zasób wiedzy przeciętnego zjadacza chleba. Jest też owa wiara wyrazem słusznego przekonania, że jeśli współczesny młody człowiek spędza w placówce oświatowej kilkadziesiąt godzin tygodniowo, to nawet w epoce internetu jakaś część tego, co mu się tam zaserwuje, nieuchronnie pozostanie w jego głowie. Dlatego niemal każde państwo, bez względu na ustrój, niezmiennie dba o właściwy dobór treści nauczania. Przy czym słowo "właściwy" jest tutaj kluczowe – z politycznego i światopoglądowego punktu widzenia.

Więcej...

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...