Blog

Szkoło, Ty ponad poziomy wylatuj!

(liczba komentarzy 3)

   Pochłonięty szykowaniem do druku 12. numeru kwartalnika „Wokół szkoły” zaniedbałem na czas jakiś prowadzenie bloga. Niestety, multitasking czyli wielofunkcyjność jest być może cechą pokolenia cyfrowych tubylców, ale tacy cyfrowi imigranci jak ja nie bardzo potrafią się rozpięcioić. Tak więc blog (chwilowo) leżał i poleżałby jeszcze trochę, gdyby moja koleżanka Dorota Lisowska, wicedyrektorka szkoły Edulab ze Starych Babic nie była uprzejma dostarczyć mi zapiski z ostatniego seminarium „Wokół szkoły”, podczas którego w miłym i kameralnym gronie rozmawialiśmy m.in. o znaczeniu pojęcia „poziom szkoły”. W pierwszej chwili zarówno Dorota, jak i ja chętnie dopisalibyśmy je do listy „balonów” edukacyjnych, zainicjowanej przez Danutę Sternę, o której (zarówno liście, jak Danucie) wspomniałem w poprzednim felietonie. Bo w istocie, chociaż wszyscy mniej więcej wiedzą, co oznacza stwierdzenie, że szkoła ma wysoki poziom, to każdy może rozumieć je po swojemu. Wynika z niego niewiele informacji, którymi warto by kierować się, decydując o wyborze tej nie innej placówki.

   Jednak po dyskusji postanowiliśmy wlać po prostu w to pojęcie nieco treści. I w tym miejscu z należnym szacunkiem i wdzięcznością oddaję głos Dorocie.

-------------------------------------------------------------------

   Poziom szkoły ma być jaki? Wysoki!

   Kiedy ma być wysoki? Natychmiast!

   Co to konkretnie znaczy? Nie wiadomo!

   Kiedy poziom jest wystarczająco wysoki? Nigdy!

   "Wysoki poziom szkoły", choć mocno zakorzeniony w edukacyjnej nomenklaturze, jest zjawiskiem bardzo enigmatycznym. Zarazem jednak nie ulega wątpliwości, że stanowi wartość wysoko cenioną na rynku edukacyjnym.

   Szkoły, każda według swoich kryteriów, szukają argumentów potwierdzających owego wysokiego poziomu posiadanie. Rodzice debatują między sobą, nerwowo poszukując dla swojego dziecka placówki, która ich przekona, że ma! W okresie publikacji rankingów szkół emocje rosną i zdawać by się mogło, że wszystko staje się jasne. Czar jednak pryska, jeśli podejść do tematu nieco bardziej analitycznie. Bo czy wysoki poziom to po prostu wysokie wyniki edukacyjne? Jeśli tak, to czy wynik edukacyjny ucznia uwzględnia jego potencjał i możliwości? W naszej szkole często cieszymy się z 3+ ucznia, o którym wiemy, że musiał na nią solidnie zapracować. Liczy się dla nas przecież nie tylko efekt w postaci stu procent na teście czy 5+, ale cały proces edukacyjny, w tym szczególnie zaangażowanie ucznia i jego wysiłek. Czy badamy jaka część sukcesu edukacyjnego uczniów jest zasługą pozaszkolnej edukacji ucznia? W polskim systemie edukacji niesymetryczne rozłożenie proporcji czasu pracy w szkole i w domu to dość powszechna praktyka "wysokopoziomowych szkół".  

   Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tematowi podczas ostatniego seminarium pedagogicznego „Wokół Szkoły”. Z dyskusji wynikło, że wysoki poziom szkoły, to połączenie kilku elementów: wysokich wyników edukacyjnych uczniów, kompetencji i zaangażowania kadry oraz jej stabilności, umiejętności współpracy, dobierania adekwatnych metod i narzędzi pedagogicznych oraz dodatkowo, odpowiedniej infrastruktury.

   W kontekście efektywności nauczania zgodnie uznaliśmy, że znacznie bardziej niż uśredniony wynik klasy, czy tym bardziej rocznika, interesujące jest badanie indywidualnego postępu uczniów i odpowiedź na pytanie, czy każdy z nich osiągnął lub zbliżył się do swojego maksimum, w odpowiednim czasie i przy akceptowalnym dla dziecka, szkoły i rodziców nakładzie czasu i pracy. W tym kontekście istotnym elementem jest jak najlepsze wykorzystanie czasu zajęć edukacyjnych. Powyższe kryteria, aby mogły służyć ocenie poziomu placówki, muszą zostać uszczegółowione i skorelowane z wartościami, jakimi kieruje się w swoim działaniu szkoła. Inaczej trudno będzie uznać je za jednoznaczne i miarodajne.

   Podczas seminarium stwierdziliśmy natomiast inną, ważną dla nas rzecz. Otóż poza efektywnością edukacyjną o poziomie szkoły w znakomitej mierze decyduje jej "pion" moralny - stabilność i przewidywalność zasad, dbałość o rozwój ludzi tworzących szkołę - uczniów, nauczycieli, rodziców; szczere zaangażowanie, budowanie atmosfery otwartości, szacunku i zaufania. Na poziom szkoły olbrzymi wpływ ma również jakość przywództwa lidera, dyrektora szkoły - jego charyzma, umiejętność integrowania ludzi wokół idei lub celu, chęć współpracy z uczniami, kadrą i rodzicami oraz gotowość do podejmowania decyzji związanych ze szkołą i branie za te decyzje odpowiedzialności.

Tyle krótkiego podsumowania. Resztę niech każdy Czytelnik sobie dopowie. Ze swej strony pozostaje mi życzyć, żeby każdy z poszukujących rodziców znalazł w sobie moc do wyjścia poza rankingowy punkt widzenia, a w nagrodę za to szkołę o odpowiednio wysokim poziomie pod względami naprawdę ważnymi z punktu widzenia rozwoju jego dziecka.

-------------------------------------------------------------------

Postscriptum: Dziękując Dorocie Lisowskiej za pomoc w trudnej chwili blogerskiej posuchy już teraz zapowiadam, że jak tylko druk „Wokół szkoły” ruszy, jak raz powrócę jeszcze do „balonów”, bowiem kolejne felietony Danuty Sterny na ten temat (www.osswiata.edu.pl) działają na mnie bardzo inspirująco! Obok niezmiennego uznania. znowu będzie trochę polemicznie! (JP)

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Renata

Zgadzam się z telefonem w całej rozciągłości - kiedyś usłyszałam bardzo mądrą sentencję, która przyświeca mi w pracy - słoń nigdy nie wdrapie się na drzewo i szkoda czasu aby go tego uczyć. Jednak posiądzie on umiejętności, o których wróbel może pomarzyć. Najszczęśliwszy uczeń to ten - moim skromnym zdaniem - który nabywa wiedzę i umiejętności mu potrzebne na danym etapie edukacyjnym. Z biegiem czasu, dojrzewaniem uczeń sam zweryfikuje dalsze potrzeby a szkoła - ta najlepsza - umożliwi mu ich zaspokojenie. Nadrzędną wartością jest satysfakcja z osiągniętego poziomu przygotowania do życia w społeczeństwie.

Skomentował Renata

Przepraszam - technologia próbuje nas wyręczać - oczywiście mówię o felietonie

Skomentował Adam

Pani Renato,
na maksymę, którą Pani przytacza, można też spojrzeć z innej strony i zapytać, dlaczego w wielu sytuacjach ludzie są przekonani, że czegoś się nie da zrobić i wtedy przychodzi ktoś, kto tego nie wie, i to po prostu robi. Poza tym na dobrą sprawę to nigdy do końca nie wiadomo, co będzie potrzebne (oprócz smartfonów ;-) obecnym uczniom w dorosłym życiu. Dlatego sądzę, że trzeba w nich rozwijać myślenie (w języku polskim, obcym, matematycznym itd.) i dobroć - dla siebie i dla innych. Rozwijać bez represji, ale z przekonaniem, że możliwości mają prawie nieograniczone. Serdecznie pozdrawiam. Adam

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...