Blog

Per aspera ad AstraZeneca

(liczba komentarzy 4)

   Tytułowa parafraza łacińskiej maksymy „Przez trudy do gwiazd” jak ulał pasuje do dziejącej się właśnie historii szczepienia nauczycieli przeciw COVID-19 za pomocą preparatu firmy AstraZeneca. Pokazuje, jak głęboko sięga (słuszne) nauczycielskie poczucie krzywdy, jak (zasłużenie) mikroskopijne jest zaufanie środowiska oświatowego do władz, jak wreszcie rozemocjonowani miotamy się w edukacyjnym grajdołku, formułując (usprawiedliwione) oczekiwania, protestując przeciwko (ewidentnemu) lekceważeniu przez władze potrzeb szkolnictwa. A było to tak.

   Najpierw zostało ogłoszone, że nauczyciele trafią do pierwszej grupy szczepionych. To, że nie do zerowej, wraz z medykami, nie wzbudziło specjalnych emocji. Ale rychło okazało się, że wraz z nimi w tej samej grupie znalazły się też służby mundurowe, prokuratorzy i jeszcze kilka zawodów, (rzekomo) bardziej niż nauczyciele niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania państwa. W sieci zawrzało. Wielką popularność uzyskał apel prof. Dariusza Jemielniaka, który klarownie, choć zdawać by się mogło bezskutecznie tłumaczył, że szczepić nauczycieli, to ograniczyć transmisję wirusa w naturalnych inkubatorach, jakimi są placówki oświatowe.

   Szybko następujące zmiany, i sprzeczne ze sobą kolejne komunikaty ministra Dworczyka, wprowadzały chaos, potęgujący obecną i tak w środowisku nauczycielskim frustrację i poczucie zagubienia. Trudno powiedzieć, czy wynika to z nieudolności komunikacyjnej rządzących, czy ze złego zarządzania kryzysem, czy wreszcie z rozmyślnego czynienia zamieszania, które odwraca uwagę od innych pojawiających się problemów. To ważne w perspektywie przyszłego rozliczenia tej ekipy, choćby w wyborach, ale mało istotne na dziś. Ważne jest, że w najnowszej (jaką znalazłem) wersji Narodowego Programu Szczepień nauczyciele znaleźli się po osobach 60+ oraz młodszych, ale cierpiących na choroby przewlekłe.

   Biorąc pod uwagę, że obecnie szczepi się osoby 70+, to kolejka, w której stoją nauczyciele rokuje jeszcze co najmniej 3-4 miesiące oczekiwania. Oznacza to w praktyce dalszą powszechnie znienawidzoną  zdalną naukę lub powrót do szkół w atmosferze Armageddonu.

   I w takiej dekoracji pojawia się na scenie szczepionka firmy AstraZeneca.

   Nawet wg oficjalnych enuncjacji władz, ma ona tylko 60% skuteczności. W sieci zawrzało ponownie, tym razem głosami świętego oburzenia, że nauczyciele dostaną tak marny preparat, którego nie zatwierdziła jeszcze Szwajcaria (zatwierdzenie przez wszystkie inne kraje europejskie umyka jakoś komentatorom). Naprężył muskuły pan Broniarz, wysypały się posty z żądaniami lepszej szczepionki na grupach nauczycielskich. W owych wyrazach powszechnego oburzenia ginie świadomość, że owa szczepionka ma być dostępna już teraz, że do 60% ochrony dorzuca jeszcze lekki przebieg choroby w innych przypadkach, a jej zastosowanie rokuje szybszy powrót uczniów do stacjonarnej nauki.

   Szczepionka AstraZeneca jest dopuszczona do użycia dla ludzi w wieku do 60 lat. Pierwsi w kolejce w takim wieku są nauczyciele. Trudno byłoby nawet wyobrazić sobie tumult, gdyby rząd skierował ją wcześniej np. dla policjantów. Przypomnijmy, ta szczepionka nie wzięła się znikąd. Kupiła je, także imieniu Polski, Unia Europejska. Jest stosowana we wszystkich krajach (poza Szwajcarią, która jednak nie odrzuciła jej, tylko oczekuje na więcej badań).

   Ja z każdym kolejnym dniem, przynoszącym nowe świadectwa, że młodzi ludzie siedzący w domach wariują, a dorośli – jeśli im towarzyszą – tym bardziej, uważam, że trzeba korzystać z tej możliwości, która się pojawiła, a jedynie wywierać presję, by nauczycielom 60+ równolegle zaoferowano szczepionki mRNA.

   Rozumiem pobudki, które popychają nas do narzekania, ale sądzę, że dla własnego zdrowia psychicznego trzeba powściągnąć to ciągłe – choćby najbardziej usprawiedliwione – rozdrapywanie ran. Rządzących przyjdzie czas rozliczyć przy urnach wyborczych. Teraz najważniejszy jest powrót do szkół.

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Małgorzata Szeliga Adamczyk

To jest dokładnie to, co i ja myślę. Frustracja nauczycieli nie powinna górować nad zdrowym myśleniem. Ta szczepionka na pewno jest dobrym wyjściem, bo w miarę szybko zabezpieczy młodszych. I przed chorobą, i przed powikłaniami, jeśli jednak ktoś złapie tą cholerną koronę...

Skomentował Xawer

Nie robiłbym tylko sobie i innym nauczycielom złudnej nadziei, że nawet masowe wyszczepienie nauczycieli będzie miało jakikolwiek związek z tym, czy lekcje będą zdalne, czy lokalne. Takie decysje są czysto polityczno-propagandowe i żadnego realnego związku z żadnym zagrożeniem epidemiologicznym nie mają.

Bardzo pouczające jest tu doświadczenie z "grupą 0" Wyszczepienie medyków nie spowodowało, że już normalnie badają pacjentów, ale nadal, choć wyszczepieni niemal wszyscy, wystawiają recepty przez telefon. Szczepienie nie miało najmniejszego wpływu na odgórnie regulowane procedury i dostępność usług lekarzy rodzinnych czy usług okołomedycznych (np masaży leczniczych).

Na możliwość zjedzenia obiadu na mieście wpływ ma coraz powszechniejsze obywatelskie nieposłuszeństwo restauratorów, a nie decyzje rządu, motywowane szczepieniami czy brakiem szczepień wśród kelnerów.

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Ja tylko nieśmiało zauważę, że wymieniona tu Szwajcaria NIE JEST członkiem UE, więc sobie osobno i po swojemu z tym wirusem walczy ... ;-)

Skomentował Iwo

Dziwne, tak jak by nie mozna dac nauczycielom szczepionki o 90% skuteczności bez żadnych ceregieli, nalezy im sie!

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...