Blog

Odpowiedź na list Pani Kurator Michałowskiej

(liczba komentarzy 4)

Pani Aurelia Michałowska,

Mazowiecki Kurator Oświaty

   Szanowna Pani!

   Bardzo dziękuję za pismo, które otrzymałem od Pani w dniu 20 września br. jako jeden z licznej  rzeszy mazowieckich dyrektorów placówek oświatowych. Szczególnie wdzięczny jestem za docenienie naszej zasługi w przygotowaniu stacjonarnej nauki w bezpiecznych obiektach szkolnych. To prawda, że zapewnienie prawidłowej organizacji pracy w nowym roku wymagało od nas wiele wysiłku. Dodam, że nie tylko w kontekście wyzwań związanych z pandemią, ale również wobec fatalnej kondycji psychicznej dzieci i młodzieży po okresie zdalnej edukacji, narastających braków kadrowych oraz powszechnej frustracji i zmęczenia kadry nauczycielskiej. Nasz wysiłek mógłby być nieco mniejszy, gdyby zapowiedziane w sierpniu przez Pana Premiera dostawy środków dezynfekcyjnych i ochronnych dotarły przed pierwszym września, a nie tak, jak miało to miejsce w przypadku kierowanej przeze mnie placówki, niemal trzy tygodnie później. Rozumiem jednak, że nie jest to Pani wina, więc po prostu jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa zawarte w pierwszej części listu. Nie będę natomiast ukrywał, że dalsza część otrzymanego pisma bardzo mnie poruszyła.

   Poczułem się wywołany do tablicy. Należę bowiem do "niektórych osób odpowiedzialnych za organizację pracy szkół", które propagują informacje na temat planowanych zmian w prawie oświatowym – Pani zdaniem nieprawdziwe i mające na celu destabilizację procesu dydaktyczno-wychowawczego. Nic bardziej mylnego, bowiem informacje, jakie propaguję są oparte na faktach, a ocena tych faktów wynika z wieloletniego doświadczenia pracy na stanowisku dyrektora szkoły. Moim celem nie jest destabilizacja, ale wręcz przeciwnie – obrona placówek oświatowych przed zmianami, których szkodliwości zdają się nie dostrzegać sami ich autorzy.

   Co prawda, nie jestem przedstawicielem samorządu terytorialnego, ale w pełni popieram stanowisko, że projektowane zmiany prawa oświatowego prowadzą do pozbawienia szkół autonomii, centralizacji władzy i upolitycznienia edukacji. Czymże bowiem innym jest zapewnienie równowagi w zarządzaniu szkołami pomiędzy organem nadzoru pedagogicznego a samorządem lokalnym, które oznacza zdominowanie tej relacji przez osoby nominowane przez władze państwowe?! To właśnie jest centralizacja władzy i upolitycznianie edukacji. Zwracam przy tym uwagę, że w swoim liście pisze Pani o samorządach, ale projektowane zmiany ograniczają kompetencje także innych organów prowadzących placówki oświatowe.

   Z pozycji dyrektora szkoły nie widzę niczego dobrego w obarczeniu tak ważną decyzją jak powierzenie tego stanowiska i odwołanie z niego w równym stopniu dwóch podmiotów odpowiedzialnych za edukację: władz lokalnych i administracji rządowej, które nader często z przyczyn politycznych są w konflikcie. A już wskazywanie decyzji kadrowych samorządów lokalnych jako nieuzasadnionych racjonalnie jakością wykonywanych zadań przez dyrektorów, wydaje mi się zdumiewające, biorąc pod uwagę, jak trudno ocenić pracę osoby kierującej placówką z odległej perspektywy kuratorium. Ta zmiana jest zresztą kolejnym przykładem tendencji do upolitycznienia edukacji.

   Bardzo poruszyło mnie Pani stwierdzenie w liście, że  Minister Edukacji i Nauki nie planuje wprowadzać rozwiązań prawnych polegających na karaniu dyrektorów więzieniem. Fakt, że inicjatorem wpisania odpowiedzialności karnej dyrektora do Prawa Oświatowego jest pan minister Wójcik z innego resortu. Nie ma to jednak żadnego znaczenia dla meritum sprawy, która budzi ogromny niepokój w środowisku oświatowym.

   Wspomina Pani o koniecznym uporządkowaniu przepisów związanych z oceną pracy dyrektora. To oczywiste, że demokratyczna procedura uzgadniania stanowisk samorządu lokalnego i państwowego kuratorium nie jest łatwa, szczególnie w sytuacji konfliktu politycznego. Czyż jednak oddanie prawa ostatecznej decyzji organowi państwa nie jest zamachem na tę trudną ale potrzebną demokrację? Czyż nie jest zarazem kolejnym przejawem upolitycznienia edukacji, jej centralizacji i oddania we władanie aktualnie rządzącej opcji politycznej?!

   W świetle powyższego budzi moją obawę wzmocnienie nadzoru pedagogicznego nad placówkami niepublicznymi, ponieważ powstawały one jako wyraz sprzeciwu wobec ingerencji państwa. Rozumiem potrzebę kontroli wydatkowania publicznych pieniędzy, ale projektowane zmiany są w środowisku jednoznacznie odbierane jako dążenie do wprzęgnięcia oświaty niepublicznej w rydwan kierowany przez obecne władze. Pani widzi w tym niezbędne zwiększenie kontroli, ja – ograniczenie autonomii. Jestem przekonany, że długofalowo najgorsza autonomia jest lepsza od najlepszej kontroli.

   Przyznam, że zupełnie nie rozumiem stwierdzenia, że „bezprzedmiotowe są także obawy dotyczące gromadzenia dodatkowych danych dotyczących nauczycieli, bowiem projektowane zmiany są jeszcze w procesie legislacji”. Przecież właśnie dlatego obawy powstają, że określone pomysły są procedowane! Jeśli chodzi natomiast o stwierdzenie, że proponowane rozwiązania prawne w zakresie realizacji funkcji wychowawczej i opiekuńczej szkoły służą upodmiotowieniu rodziców w procesie edukacji szkolnej dziecka bez względu na wyznawany światopogląd, jest to stwierdzenie obrażające inteligencję adresatów Pani pisma. Naprawdę potrafimy odróżnić zbieranie opinii rodziców i liczenie się z ich zdaniem wyrażanym np. przez Radę Rodziców, od arbitralnych decyzji kuratora, podejmowanych pod pretekstem zapewnienia rodzicom prawa głosu. Ja wiem i Pani na pewno też wie, że ilu rodziców, tyle opinii, praktycznie w każdej sprawie. Projektowane zmiany prawne tego nie zmienią, natomiast otworzą pole dla ingerencji organu państwa, nominowanego przez władzę polityczną, w funkcjonowanie społeczności szkolnych.

   Mając wyłącznie dobre doświadczenia ze współpracy z warszawskim kuratorium w ciągu ostatnich trzydziestu lat muszę w konkluzji niniejszego listu wyrazić smutek, że tak jednoznacznie opowiedziała się Pani za szykowanymi rozwiązaniami, zdając się nie dostrzegać ich szkodliwości. Mimo to, pragnę Panią zapewnić, że będę wykonywał swoje zadania z dotychczasowym zaangażowaniem i poszanowaniem przepisów prawa. Zastrzegam jednak, że będę również czynił co w mojej mocy, aby zapobiec stanowienia prawa złego, prowadzącego do ograniczenia autonomii placówek, centralizacji i upolitycznienia edukacji. I w tym kontekście proszę odebrać mój list, powodowany głębokim niepokojem o stan polskiej edukacji i sprzeciwem wobec szkodliwej ingerencji polityków w jej materię.

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Matka Polka

Uwielbiam Pana! Jest mi strasznie przykro, że przyszło nam się zmagać z takimi problemami. Całym sercem z takimi Dyrektorami i Nauczycielami, jak Pan!

Skomentował Anita

Przykre, że rządzącym wcale nie zależy na edukacji. Zaiste w "ciekawych czasach " nam przyszło życ.

Skomentował Jolanta Wałachowska

Podpisuję się pod każdym słowem.

Skomentował Magdalena

Popieram każde słowo Dyrektora Pytlaka!

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...