Blog

Dylatacja czasu zdalnego nauczyciela oraz bliskiego rodzica

(liczba komentarzy 7)

   Z pewnością nie jestem jedynym dyrektorem niepublicznej placówki oświatowej w Polsce, który otrzymał w ostatnim czasie wiadomość o treści zbliżonej do tego, co poniżej:

W związku z tym, że świadczenia szkolne w marcu były realizowane jedynie przez pół miesiąca, a w kwietniu, mimo wielkiego starania szkoły wciąż odbywają się głównie rękami rodziców, zwracam się z prośbą o obniżenie wysokości czesnego za ten okres.

   Wykorzystuję fragment autentycznego e-maila jedynie jako symbol pewnej sytuacji i pewnego sposobu myślenia. Wyjąłem go z dłuższego kontekstu, w którym mowa o utracie przez rodzica części dochodów z racji pracy w branży, która w dobie kwarantanny po prostu padła. Wiem, że napisała go osoba zawsze miła i życzliwa, i sumiennie spełniająca swoje zobowiązania wobec szkoły. Doceniam też słowa „mimo wielkiego starania szkoły”. Zacytowane zdanie jest po prostu szczerą prezentacją popularnego poglądu.

   Zanim pozwolę sobie na komentarz, muszę podkreślić, że kłopoty finansowe wśród rodziców płacących czesne są nieuniknione, a sztuka, której muszą dokonać organ prowadzący i dyrekcja polega na tym, by pomóc potrzebującym, ale równocześnie uchronić placówkę od katastrofy finansowej. Naprawdę nie są mi obojętne indywidualne problemy i dramaty, i w każdym przypadku szczerze chciałbym pomóc. To jednak wątek w tym miejscu uboczny, teraz przejdźmy ad rem.

   Drodzy Rodzice! Wkład czasu pracy dorosłych w proces nauczania dziecka nie jest wartością stałą. To nie jest tak, że skoro dziecko siedzi w domu, to jego edukacja przebiega wyłącznie rękami rodziców, a włożony przez nich czas można odjąć od czasu, który normalnie włożyliby nauczyciele.

   Trudno mi rozważać przypadki wszystkich dwudziestu kilku tysięcy szkół i różnych realizowanych w nich scenariuszy pracy zdalnej. Mogę jednak napisać o konkretnym przypadku własnej placówki, choć nawet w niej sytuacja jest odmienna w przypadku uczniów najmłodszych i najstarszych – ci drudzy są zdecydowanie bardziej samobieżni, a rodzice nie zgłaszają, że muszą wyręczać nauczycieli w ich pracy (dodam ostrożnie – "jak dotąd", bowiem – jak brzmi moje ulubione powiedzonko – nic nie tracimy na poczekaniu).

   W domach uczniów klas 0-3, a w dużym stopniu także 4-6, jest inaczej. Nie zawsze da się pozostawić dziecko z jego nauką, a też nie każdy rodzic ma w sobie wystarczająco po temu siły i cierpliwości. Mimo, że w naszej szkole w pracy zdalnej nie ma miejsca na jedynki, zadania są przekazywane w odstępach tygodniowych, a nauczyciele… No właśnie, nauczyciele. Oni tylko przekazują zadania, sprawdzają, piszą e-maile, odpowiadają. Niektórzy tylko prowadzą spotkania lub konsultacje online. Tymczasem dziecięce raporty, szczególnie u maluchów, często wymagają wkładu logistycznego i czasu rodziców – stąd już tylko krok od wizji nauczyciela, który wyręcza się domownikami ucznia. A jak jeszcze nie prowadzi zajęć on-line (które w wersji lekcyjnej są dla młodszych uczniów nieporozumieniem dydaktycznym – o tym będzie mój następny artykuł), to prowadzi do prostego wniosku, że szkoła za mało się stara.

   W rzeczywistości w nauczaniu zdalnym młodszych uczniów mamy do czynienia z dylatacją czasu – ulega on rozszczepieniu. Swój wkład pracy wnoszą (i dotkliwie odczuwają) rodzice, wysiłek wkładają też nauczyciele. Ci ostatni, szczególnie pracujący w pierwszej linii – wychowawcy klas 0-3, nauczyciele podstawowych przedmiotów i wychowawcy w klasach 4-6, mają poczucie przebywania na okrągło w matriksie wypełnionym przygotowywaniem materiałów dla uczniów, czytaniem otrzymywanych przesyłek, sprawdzaniem prac, komentowaniem ich – broń Boże bez pomyłki, bo to grozi uwagą, że pomyłka jest niedopuszczalna, a poza tym nikt świadomie nie chce tego dzieciaka skrzywdzić. Do tego dochodzą listy do dzieci na podsumowanie, kontakty indywidualne, pochylanie się nad specyficznymi kłopotami, no i oczywiście webinaria w zespole pedagogicznym – które same zajmują po kilka godzin w każdym tygodniu (plus czas na kłopoty z połączeniem). Dodajmy do tego jeszcze czas poświęcany na opanowywanie nowoczesnych narzędzi technologicznych do wideokonferencji i przesyłania plików, których wcześniej nie używaliśmy,a które – po doświadczeniu minionych czterech tygodni, osobiście zakopię przebite osinowym kołkiem, jak tylko uda mi się wrócić do normalnych kontaktów twarzą w twarz. Dla dobra własnych oczu, które po 10 godzinach dziennie przy komputerze łzawią i bolą. W STO na Bemowie oszczędzone jest nauczycielom tylko jedno, co w innych placówkach pochłania liczne kolejne godziny: dokumentowanie, dokumentowanie, dokumentowanie. Śladów działalności mamy i tak w cyberprzestrzeni aż nadto, więc jako dyrektor nie odczuwam potrzeby kompulsywnego ich gromadzenia.

   Większość naszych nauczycieli pracuje z pełnym oddaniem i nie szczędząc czasu. Niestety, z małymi dziećmi zdalnie nie da się uniknąć pomocy rodziców. Więc razem poświęcamy dużo więcej czasu niż normalnie. Proszę to zrozumieć i nie sugerować, nawet delikatnie i między wierszami, że moglibyśmy robić więcej. Może mądrzej lub skuteczniej – tu jest przestrzeń do dyskusji. Ale więcej…? Przy całym poczuciu misji – ani osobiście nie chcę skończyć niczym koń Bokser z „Folwarku zwierzęcego”, ani nie oczekuję tego od moich podwładnych.

Pracujemy, naprawdę!

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Włodzimierz Zielicz

W klasach 1-3 i nie tylko, gdyby urzędnicy MEN/kuratoriów nie koncentrowali się na frekwencji, podstawie, ocenach, tematach, tylko pomyśleli rozsądnie jak wykorzystać interesująco ten czas dla rozwoju uczniów , to ARCHIWUM TVP zawiera E materiał na TYSIĄCE godzin emisji. Tyle, że równiez tu zwyciężyło urzędnicze schematyczne myślenie stereotypami, co bardzo ładnie posumował Braun(Juliusz!) https://www.rp.pl/Edukacja/200409677-Juliusz-Braun-Szkola-z-TVP---gdzie-byli-doswiadczeni-redaktorzy.html?fbclid=IwAR3YVkKUNp287Uy1m9gKshHE-JT_eHqhFFxhYdDUOBNt0FXScE7Te96THvo

Skomentował Petit-papillon-bleu

Zachęcam do przeczytania: https://medium.com/@centerforleadership/jak-covid-19-zmieni-polsk%C4%99-7ad63f14472e

O niebezpiecznej pokusie przenoszenia szkoły do netu w formacie 1:1 wypowiada się Tamya Olszańska.

Skomentował Edyta

Panie Dyrektorze, jestem pod ogromnym wrażeniem Pana artykułów. Są mądre, wyważone i pokazują piękna postawę Dyrektora.
Pozdrawiam

Skomentował Xawer

Nie odbieram tego jako sugestii, że nauczyciele nie pracują i powinni więcej. Odbieram raczej, że "mimo, że się starają" szkoła nie wykonuje podstawowej funkcji, dla jakiej została kupiona jej usługa - nie zapewnia dziennej opieki nad dzieckiem. I nie ma tu znaczenia, czyja to wina: nauczycieli, Pana Boga, który zesłał koronawirusa, ministra, który zawiesił zajęcia, czy jeszcze kogoś innego. Po prostu rodzic, który nie dostaje usługi, którą kupił, nie chce za nią płacić. Nikogo nie winiąc o sytuację.
Jeśli bez żadnej winy zakładu energetycznego, a nawet przy wielkim wysiłku jego pracowników, by szybko naprawić, wichury zerwały linię i kilka dni nie miałem prądu, to rachunek za ten miesiąc był obniżony. Nie jem obiadów w ulubionej restauracyjce, więc choć o nic nie winię restauratora i bardzo mi żal pracowników, to nie płącę za jedzenie i nie daję kelnerom napiwków. Ten rodzic tego samego oczekuje od szkoły.
Podejrzewam, że o ile liceum i ostatnie lata podstawówki są bardziej nastawione na dydaktykę niż na funkcję opiekuńczą i tę dydaktykę mogą w jakimś stopniu spełniać zdalnie. Natomiast szkoła dla małych dzieci jest powszechnie widziana wyłącznie jako instytucja opiekuńcza i socjalizująca, a te funkcje przestały być realizowane i ich nabywcy nie chcą za nie nadal płacić. Ta kropelka dydaktyki we wczesnej podstawówce jest tak nieróżna od tego, co darmowo daje szkoła państwowa, że nie za nią płaci się czesne w szkołach niepublicznych.

Skomentował Mariusz

Na litość boską, proszę nie udawać, Panie dyrektorze, że kiedy pojawia się kryzys, to niektóre branże są od niego zwolnione. Widać, że bardzo nie chce Pan stracić, ale wszyscy stracili, więc usprawiedliwianie opłat półprawdami i półargumentami nie wygląda dobrze

Skomentował Ppp

XAWER – PEŁNA ZGODA!
Przytoczony na początku fragment listu dotyczy OBNIŻKI CZESNEGO, a nie oceny, czy nauczyciele robią tyle, ile trzeba, czy nie. Czyli dalszy wywód owszem, dobry, tylko nie na temat. Zatem proponuję szybko i znacząco obniżyć czesne – sytuacja jest nienormalna i trudna dla wszystkich, zatem licytacja „kto robi więcej” w tym momencie nie ma sensu.
Pozdrawiam.

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Zwracam uwagę, że to wszystko dzieje się zanim jeszcze prezydent/premier/minister nie ogłosili co dalej ze szkołą, egzaminami etc. A może np. wydłużenie roku szkolnego czy jakieś przesunięcia zajęć. To tak jak z "artystami-celebrytami"(skądinąd często nie płacą ZUS na lukratywnych umowach, a potem marudzą o małe emerytury!) - zanim(!) jeszcze zamknięto szkoły już zaczęli w mediach płacz nad utraconymi zarobkami, co im w mediach słusznie wytknął kolega po fachu Skiba ... ;-)

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...