Blog

W odpowiedzi na list pani minister Zalewskiej

(liczba komentarzy 40)

Warszawa, 21 grudnia 2018 r.

Od:

Jarosław Pytlak

Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 24 STO
w Warszawie (od 1990 roku),
Dyrektor Społecznego Gimnazjum nr 99
STO (od 2007 roku)

Do:

Pani Anna Zalewska
Minister Edukacji Narodowej

 

   W nawiązaniu do listu, jaki skierowała Pani w dniu 14 grudnia 2018 roku do dyrektorów placówek oświatowych i nauczycieli, proszę przyjąć moją odpowiedź, która ze względu na szerokie grono osób zainteresowanych oraz ważny interes społeczny ma charakter otwarty.

   Do zabrania głosu skłania mnie treść otrzymanej od Pani korespondencji oraz zaprezentowane dzień wcześniej podczas konferencji prasowej podsumowanie trzech lat rządów w Ministerstwie Edukacji Narodowej. W żadnym z tych wystąpień nie dostrzegam oznak świadomości fatalnego stanu polskiej oświaty, ani, tym bardziej, poczucia odpowiedzialności za ten stan rzeczy. Wręcz przeciwnie – prezentuje Pani niezwykle wysokie mniemanie o podejmowanych działaniach, ich efektach i społecznym odbiorze. Z tego powodu, kierując się poczuciem powinności obywatelskiej, za cel niniejszego listu i towarzyszącemu mu załącznika przyjmuję uświadomienie Pani błędu i podanie tego do wiadomości jak najszerszych kręgów społeczeństwa. Zamierzam ukazać oświatową rzeczywistość tak, jak postrzegam ją przez pryzmat wieloletniego doświadczenia w zarządzaniu placówkami oświatowymi. Będzie to subiektywna, ale jak wierzę uprawniona i kompetentna, jednoznacznie negatywna opinia na temat wprowadzanej pod Pani kierunkiem reformy, przewrotnie określanej mianem „dobrej zmiany w edukacji”; zarówno przebiegu tego procesu, jak jego skutków.

   Zacznę od problemu może marginalnego, ale wiele mówiącego o autorytarnym sposobie, w jaki zarządza Pani polską oświatą, a mianowicie braku konsekwencji w ostatnich działaniach i wypowiedziach. Jeszcze 22 listopada wymuszona przez związki zawodowe modyfikacja koncepcji oceny pracy nauczycieli ograniczyła się do wykreślenia z ustawy obowiązku tworzenia szkolnych regulaminów. Prezydent dokument podpisał, tymczasem zaledwie kilkanaście dni później zapowiedziała Pani całkowity już powrót do wcześniejszych zasad oceniania. Podobna zmiana frontu zaszła w kwestii oświatowego 500+, czyli dodatku za wyróżniającą pracę. 13. grudnia okazało się nagle, że będą mogli ubiegać się o niego wszyscy nauczyciele, bez względu na stopień awansu zawodowego, choć wcześniej miał być przeznaczony tylko dla dyplomowanych. Jedno i drugie odbieram nie jako przemyślaną korektę błędnych koncepcji, ale wymyśloną naprędce próbę doraźnego wyjścia naprzeciw nastrojom strajkowym panującym w środowisku nauczycielskim. Chybioną, bowiem głęboka frustracja tej grupy zawodowej ma korzenie także we wielu innych aspektach kreowanej przez Panią „dobrej zmiany”. Na przykład w monstrualnym rozroście biurokracji.

   Z zażenowaniem przeczytałem w otrzymanym liście obietnicę „podjęcia starań”, by „ograniczyć do niezbędnego minimum obowiązek tworzenia nadmiernej dokumentacji szkolnej”. Wszak doskonale pamiętam, że podobne zapewnienie złożyła Pani publicznie już trzy lata temu. A efekt? Zamiast dwóch ustaw stanowiących fundament systemu edukacji, mamy ich…, proszę wybaczyć, ale pogubiłem się już w rachubie. O systemie oświaty? Prawo oświatowe? Finansowanie zadań oświatowych? Przepisy wprowadzające Ustawę – Prawo oświatowe? Karta Nauczyciela? Ustawa o zmianie ustawy…? A to nie koniec potrzeb legislacyjnych, prawda? Trzeba będzie choćby „odkręcić” kwestię oceny pracy…

   Rozkwita biurokracja elektroniczna. Oto System Informacji Oświatowej (SIO), z którego płynie do ministerstwa nieprzerwany strumień informacji. Czy wie Pani, że w istocie są dwa SIO, „stary” i „nowy”? Że oba trzeba wypełniać niezależnie? Że ten drugi żąda coraz więcej i więcej danych? A informacje na ten sam temat, na przykład o wydanym/otrzymanym przez konkretne dziecko orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego, wprowadzane niezależnie przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną i szkołę, „nie schodzą się” ze sobą, choćby z takiego powodu, że w jednym miejscu ktoś postawił spację, a ktoś po drugiej stronie nie? I że każdorazowo trzeba dzwonić do owego „ktosia”, by uzgodnić zapis? A czy wie Pani o ODPN, do którego wpisujemy między innymi te same informacje co do SIO, ale nie możemy dokonać ich migracji? O Hermesie, którego też trzeba nakarmić danymi przed egzaminem ostatnich gimnazjalistów? O portalu sprawozdawczym GUS, wciąż pobierającym swój trybut informacji, pomimo istnienia SIO? Są to w każdej szkole setki, jeśli nie tysiące godzin pracy, której wciąż przybywa, bez żadnej rekompensaty! A przecież część z tego trzeba jeszcze wydrukować, podstemplować, opatrzyć podpisem i zanieść do urzędu. Można by, co prawda, użyć podpisu elektronicznego, ale to kosztuje, a póki co nie ma mowy o programie MEN „Podpis elektroniczny bez opłat dla każdego dyrektora”…

   Wśród biurokratycznych nowości, które zawdzięczamy Pani rządom, mamy WOPFU, czyli arkusze wielospecjalistycznej oceny poziomu funkcjonowania ucznia, powstające jak Polska długa i szeroka nakładem pracy coraz bardziej deficytowych w szkołach specjalistów – psychologów i pedagogów specjalnych, z obowiązkowym udziałem innych nauczycieli. Cały czas tworzymy też indywidualne programy edukacyjno-terapeutyczne (IPET), tyle że młodych ludzi, którzy tego wymagają, jest coraz więcej, a dostępnego czasu nie przybywa. Nakładem pracy nauczycieli powstają w szkołach wprowadzone ostatnio, nikomu do niczego nie potrzebne programy preorientacji zawodowej. Zakładamy – to też nowość – książki wyjść nie będących wycieczkami, gdzie trzeba wpisywać stosowne dane, a potem dyrektor musi każdy taki wpis zatwierdzić. Toniemy w kilogramach papieru i gigabajtach danych, a Pani wciąż tylko obiecuje „podjęcie starań”… Serdeczne dzięki. Jako puenta tego wywodu niech posłuży oferta, która wpadła ostatnio do mojej skrzynki e-mailowej. Otóż mogę zakupić, oczywiście po promocyjnej cenie, płytę CD, a na niej, uwaga, około 400 (czterystu!) gotowych do wykorzystania dokumentów „wypełnionych wzorcową treścią, dostosowaną do aktualnych przepisów i najnowszych zmian w prawie oświatowym”! To najlepszy symbol bezmiaru szkolnej biurokracji.

   W grudniowym liście podejmuje Pani także inne wątki, na przykład wskazuje związki zawodowe jako bardzo ważnego partnera MEN. Niestety, trudno uwierzyć, że współpraca ze związkowcami pozwoli Pani zrobić „wszystko dla poprawy warunków pracy i zapewnienia optymalnego rozwoju zawodowego” nauczycieli. Przez trzy lata szefowania MEN było wiele okazji, by wziąć pod uwagę głosy partnerów społecznych w odniesieniu do różnych aspektów projektowanych zmian, oraz ich rozmaite postulaty, a trudno wskazać choć jeden istotny przykład, że tak właśnie się stało, chyba że ostatnio, pod groźbą akcji protestacyjnej.

   Zapowiada Pani zwiększenie w ramowym planie nauczania liczby godzin przeznaczonych do dyspozycji dyrektora. Powinienem cieszyć się, bo to ważny atrybut autonomii szkoły. A jednak bez żadnej radości stawiam pytanie, dlaczego wcześniej owe godziny zostały tak bardzo ograniczone? Dlaczego w sygnowanym przez Panią planie nauczania ośmioletniej szkoły podstawowej dla każdej z klas 4-8 mam prawo decyzji o sposobie wykorzystania średnio… ułamka, dokładnie 3/5 lekcji tygodniowo?! Aby dopomóc pamięci sprawdziłem – w 2008 roku moja swoboda (w odniesieniu tylko do każdej z klas 4-6) dotyczyła trzech godzin w tygodniu. Parafrazując Kisiela: obiecuje Pani walkę z problemem, który najpierw sama stworzyła. I nie ma co przy tej okazji chwalić się likwidacją „godzin karcianych”. Prawdziwą, godną uznania reformą byłoby uzyskanie społecznego consensusu dla uporządkowania stajni Augiasza, jaką od dziesięcioleci stanowi kwestia wymiaru czasu pracy nauczycieli.

   Pojawia się w Pani liście wątek podwyżki wynagrodzeń. Dokładnie o 15,8 % w ciągu dwóch lat, po wcześniejszej kilkuletniej przerwie. W środowisku oświatowym ta oferta traktowana jest jako uwłaczająca godności. Nie tylko dlatego, że realna wartość procentów zależy od wysokości kwoty odniesienia, czyli te dumne 15,8% od podstawy wynagrodzenia nauczyciela-stażysty z wyższym wykształceniem i przygotowaniem pedagogicznym, to zaledwie ok. 360 złotych, dodatkowo rozłożone w czasie na trzy etapy podwyżki. W przypadku nauczyciela dyplomowanego z dwudziestoletnim stażem pracy jest to „aż” 600 złotych, uwzględniając dodatek stażowy. A że mowa o wynagrodzeniach brutto, realnie oznacza to wypłatę zaledwie około dwóch trzecich podanych kwot. Dodatkowo złość i agresję budzi towarzysząca tej rzekomej hojności manipulacja, polegająca na równoczesnym wycofaniu niektórych dodatków do wynagrodzeń, a przede wszystkim wydłużeniu czasu wymaganego na pokonywanie kolejnych szczebli awansu zawodowego. Powszechnie określane jest to jako dawanie jedną ręką, a zabieranie drugą i dobitnie świadczy o lekceważącym sposobie traktowania przez Panią ogromnej rzeszy wykształconych ludzi, jakimi są nauczyciele.

   Takie są moje uwagi odnoszące się bezpośrednio do treści Pani grudniowego listu. W ich świetle nie mogę przyjąć załączonych tam życzeń świątecznych i noworocznych, ani zrewanżować się własnymi, w których mógłby znaleźć się choć cień życzliwości. Tym bardziej, że jest znacznie więcej palących problemów wynikających z działań podejmowanych przez MEN, które godzą w interes całego społeczeństwa. Dlatego do niniejszego pisma postanowiłem załączyć własne, autorskie podsumowanie działalności kierowanego przez Panią ministerstwa – niestety, bez porównania mniej optymistyczne od oficjalnego.

   Kończąc, muszę z pokorą przyznać, że nie jestem w stanie pojąć Pani postawy. Można mieć lepsze lub gorsze pomysły, można ich bronić z mniejszym lub większym przekonaniem. Ale firmowana przez Panią reforma jest źródłem tylu problemów, tylu ludzkich dramatów, i tak mało niesie pożytku społeczeństwu w stosunku do uczynionych szkód, że utrzymywanie, jakoby przebiega ona zgodnie z planem wystawia temu planowi jak najgorsze świadectwo. Czyżby naprawdę planowała Pani niszczenie polskiej edukacji? W imię czego?

Jarosław Pytlak

   Postscriptum: Prawdę mówiąc nie do końca wierzę, że przeczyta Pani tę korespondencję. A może jednak…? Niezależnie, mam jednak nadzieję, że przeczytają ją inni ludzie, także tacy, którzy jeszcze łudzą się, że tworzy Pani „dobrą polską szkołę”. Może uda się otworzyć im oczy. A swoje posumowanie działalności ministerstwa dołączyłem również z myślą o tych, którzy w przyszłości będą robić porządek po Pani dokonaniach. Niestety, już wiadomo, że nie wszystko da się naprawić…

----------------------------------------------------------

Załącznik, o którym mowa w liście znajduje się pod adresem:
http://www.wokolszkoly.edu.pl/blog/trzy-lata-w-men-destrukcja-systemu-edukacji-w-polsce.html

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Zenon

Przecież droga Pani wiele dyrektorów należy zupełnie jawnie do PO lub Peezelu lub pisu. Nikt z tym się nie kryje i nie gani. Tym dyrektorom zależy tylko by nie mówić źle o ich placówce bo to źle wg nich wygląda. Prl bis. Większość dyrektorów jest namaszczana przez kolesiostwo i partyjniactwo. Zacznijcie reformę od siebie.

Skomentował Jolanta

Podpisuję się pod tymi słowami,choć to bardzo smutne.

Skomentował Rafał

Szanowni Nauczyciele,
słuchając ciągłych narzekań typu, ciężka praca , mało płatna proponuję byście zmienili zawód , jeśli Wam nie odpowiada , żenada

Skomentował Mariola

Nawet jak przeczyta, to niekoniecznie zrozumie.

Skomentował Jolanta

Szanowny Panie Rafale,
bardzo mało młodych osób chce podejmować pracę w tym bardzo trudnym zawodzie. Sama jestem nauczycielką ze stażem pracy 28 lat. Nie chciałabym, żeby moje dzieci poszły moim śladem.Edukacja nowych pokoleń powinna być najważniejszą sprawą w państwie. Jak wszyscy nauczyciele zmienią zawód, to kto będzie dzieci uczył?

Skomentował Krzysztof

Zgadzam się z Panem w 100% szkoda tylko ,że my nauczyciele nie potrafimy się zjednoczyć, że mamy takie śmieszne związki które chyba tylko własnych interesów bronią, ogłaszają protesty, strajki po podpisaniu ustaw i rozporządzeń. Żal mi tych młodzieży roczników klas 8 i 3 gimnazjum im nic już nie pomoże, te dzieci zbyt wcześnie doznają brutalności świata polityki, gdzie tu jest dobro dziecka? gdzie troska o jego emocje, umysł i tak głośne bezstresowe wychowanie? kiedy na początku jego "kariery" funduje mu się taki stres i brak kompetencji rządzących? Pracuje w szkole ponad 30 lat i co nowy rząd zawsze grzebie w oświacie, wprowadzając bzdurne nieprzygotowane, nieprzemyślane reformy, których "beneficjentem" są uczniowie i nauczyciele. Wypomina nam się 18 godzin, wakacje itp. ale nikt z oskarżających nie przyzna się , że w szkole nie wytrzymałoby tygodnia. Panie Broniarz Panie Duda kiedy staniecie w obronie nauczycieli, żeby powstrzymać negatywny nabór do tego zawodu, żeby nauczyciel czół się doceniony i wynagrodzony a nie ciągle opluwany . Kocham dzieci uwielbiam swój zawód, ale mam już dość poniżania nas i opluwania, a kolejni ministrowie to porażka Zalewska przeszła wszystkich poprzednich swoją niekompetencją, brakiem rozeznania w realiach na poziomie szeregowego nauczyciela, dyrektora szkoły. Pani minister może czas wrócić do korzeni, ja wierzyłam w Panią wreszcie ministrem został nauczyciel praktyk znający realia szkoły i pracy nauczyciela od podszewki i co klapa , porażka, wstydzę się ,że w panią uwierzyłam. Drodzy nauczyciele na związki zawodowe nie ma co liczyć trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i zastrajkować we wrześniu nie krzywdząc dzieci i młodzieży, tylko powodując paraliż szkolnictwa na poziomie podstawowym, średnim oraz przedszkolnym. Skrzyczmy się w sierpniu i we wrześniu niech nikt nie przystąpi do pracy i zobaczymy czy gospodarka nie zostanie sparaliżowana.

Skomentował Zenon

Młodzi chętnie by się zatrudnili ale praca stażysty jest niska, nie wiadomo na kogo się trafi. To nie firma prywatna gdzie nowy pracownik jest doceniony ki wspierany. Tu mamy do czynienia z ułomnością ludzką w dwójnasub. A co jeśli młoda nauczycielka jest bardziej aktywna intelektualnie od dyrekcji? Jeśli udziela się jako dziennikarz i przeprowadzała wywiady? Co i jest mądra i ambitna? Należy ją zdusić i stłamsić by nie wyskakiwała za wysoko. To nie firma, gdzie taki pracownik to skarb. On jest na dyrekcji zagrożeniem, bo co jeśli kiedyś zechce zająć nasz stołek dyrektorski? Drodzy dyrektorzy i nauczyciele. Integrujcie się, nie dajcie podzielić przez układziki szkolne. Bądźcie solidarni i uczciwi, nie szmaćcie się za uścisk dłoni i uśmiech wice dyrektorki. Zacznijcie od siebie. Reforma może być taka czy inna ale jeśli dzieci w 1 i 2 klasie podstawowej nic nie robią na angielskim, nie mają żadnych kartkówek to czy to będzie Zalewska czy ta kluzik Roszkowska to jeden ch... Oni dalej będą głąbami.

Skomentował IWONA

CZUJĘ SIĘ JAK DZIEWCZYNA WE MGLE.....ROZPACZLIWIE ROZGLĄDAM SIĘ ZA DOBRĄ ZMIANĄ -W OŚWIACIE: PAPIEROLOGIA, CHAOS, KAŻDY CHCE ZROBIĆ 100 % ALE NIE DA SIĘ.....W KTÓRYM MIEJSCU JEST MÓJ MAŁY CZŁOWIECZEK , KTÓRY CHCE ABY JEGO PANI BYŁA UŚMIECHNIĘTA? NIE WSPOMINAM JUŻ O UCZNIACH Z OPINIAMI CZY ORZECZENIAMI......CELOWO PISZĘ WIELKIMI LITERAMI....TO JET MÓJ KRZYK O POMOC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! IWONA HERNIK-ZNP W CHOJNIE

Skomentował Elżbieta

Bogu dziękuję, że jestem już na emeryturze a Panu życzę siły

Skomentował Magda

Niech Pani minister weźmie się za wiejskie szkoły,które totalnie olewają ucznia,poziom nauczycieli zaś jest tam skandaliczny. Przykład Szkoła Podstawowa w Niechorzu!!!!!!

Skomentował Zenek

Dokładnie. Co ma minister do poziomu nauczania i sposobu pracy dyrektorstwa i nauczycielstwa? Zawsze na końcu każdego łańcuszka jest człowiek, który daje du..py lub zwyczajnie olewa temat. Kryteria oceny wycofali bo płacz i lament. A prawda jest taka że 3/4 nauczycieli ma wszystko w d.

Skomentował Xawer

@Zenek Minister ma o tyle wpływ na poziom nauczania, że to on ustala programy szkolne w całym ich debilizmie, przydział liczby godzin na poszczególne przedmioty, a pośrednio poprzez podległą sobie Centralną Komisję Egzaminacyjną na ustalenie wymagań, jakie system szkolny stawia uczniom. Na to akurat ani olewactwo, ani najgłębsze zaangażowanie pojedynczych nauczycieli nie ma żadnego wpływu.
Na całym łańcuszku hierarchii służbowej, aż do najwyższego przełożonego - w tym przypadku Ministra - spoczywa też odpowiedzialność za nadzór i wymuszenie, by pracownicy podległej mu struktury nie olewali, tylko wypełniali swoje obowiązki służbowe.

W przeciwieństwie do Autora tego blogu jednak nie uważam, że to obecna minister dokonała wyjątkowej destrukcji - to się już dokonało dawno temu i wszyscy ministrowie szkolnictwa po 1989 są za to równo odpowiedzialni.

Skomentował Rafał

Dziękuje autorowi za słowa prawdy o polskiej szkole. Z oceną działań różnych ministrów edukacji przez ostatnie 30 lat też się w pełni zgadzam. Sytuacja materialna nauczycieli to dramat , ranga zawodu została skutecznie zniszczona, związki zawodowe to komedia itd. itd.
To wszystko wiemy , a teraz kilka prostych pytań .
Jest nas ok. 550 tysięcy wykształconych ludzi, co z tym wreszcie zrobimy ?? Jak długo jeszcze pozwolimy sobą pomiatać ? Kiedy wreszcie pokażemy wszystkim że umiemy walczyć o godność swoją i swoich bliskich ? Jak długo będziemy się jeszcze bać ? A może odpowiada nam rola nieudacznej lumpeninteligencji wiecznie użalającej się nad swoim losem ?

Skomentował Marzenna

Jak to jest? Co minister, to dyrektorzy rękoma nauczycieli narzekają na nich? Manipulacja na całego. Po 10 latach pracy, ogromnej pracy w zmianę w swojej szkole odszedłem ze szkoły. Głową muru nie przebiję. Tęsknię za szkołą, ale w nowej pracy "odpoczywam". Jak przypomnę sobie, co dyrektor robił z nami, nauczycielami w szkole, to czuję złość i wiele nieprzyjemnych uczuć. Teraz wiem, że trafiłem do takiej, a nie innej szkoły. Nie wierzę w zmianę w wynagrodzeniach dla nauczycieli. Ta grupa zawodowa jest potrzebna jako głosy przy wyborach.

Skomentował Zenek

@marzena, właśnie o tym piszę: dyrektorzy są namaszczani przez partie polityczne. Ten kto ma plecy ten rządzi. Rządzą latami, nie dopuszczają do żadnych zmian. Zero konkursów, zero koncepcji i chęci. A jak się nie zgadzasz z dyrektorstwem to jesteś na cenzurowanym. Np w Kołobrzegu w szkole podstawowej były sytuacje że dyrektorstwo naklanialo jednych nauczycieli by pisali donosy na innych. W końcu doszło do eskalacji i dyrektorstwo wyleciało na zbity pysk. Jakim trzeba być pojebem my takie coś 1 wymyślić 2 realizować?

Skomentował Krzysztof

Brawo Panie Dyrektorze.

Skomentował Tomasz

Brawo. Panie Dyrektorze z reguły nie bratam się z władzą (dyrektor), ale jestem lojalny jako dobry żołnierz frontowy wykonuję polecenia choć czasami „szlak mnie trafia” – to tu jeżeli Pan każe iść na Belweder, to pójdę. Jak zacząłem pracować w szkole to miałem żal, że nie potrafimy pójść palić opon pod sejmem („gdybym był chamem ze sztachetą to przynajmniej by się ze mną liczyli” – Adaś Miałczyński), bo 75% (przynajmniej w mojej szkole) to kobiety i z oponami to one nie chcą mieć nic wspólnego. No i przy wypłacie („jakby ktoś dał mi w mordę”). Czuję się sfrustrowany od paru lat ciągle tylko tworzę plany nauczania i inne bzdury, które z nauczaniem nie maja nic wspólnego. Mówię uczniom, że mają się uczyć bo to otwiera horyzonty i daje im szansę na rozwój ale sam tkwię w tym marazmie bez żadnego autorytetu, dla nich. Uczę w szkole średniej więc ciężko jest tworzyć pozory autorytetu już w klasie drugiej, że nie wspomnę o klasie trzeciej lub czwartej. Nie są to głupi ludzie i widzą, że jak się przywódcy (nauczyciel) nie chce to dla nich tym bardziej. Tkwimy w tym oszustwie i próbujemy jakoś sobie to tłumaczyć, że to wina ich albo i nie ich itd. byleby nie nasza. Uczeń obserwuje to, wyciąga wnioski, myśli i podejmuje decyzję poza naszą kontrolą wbrew naszym oczekiwaniom nabijając statystyki naszych niepowodzeń. Ministrowie bez kompetencji podejmują decyzje, jakże bzdurne i bezsensowne, waląc winą w nas. Zawsze zastanawia mnie jak uczyli się ci rządzący w szkole, co takiego robili i jakie kompleksy próbują swoimi decyzjami przykryć.
Mógłbym tak dalej pisać, bo właśnie dostałem wczoraj w mordę – kolejny raz przy wypłacie, ale PROSZĘ Pana abyśmy się skrzyknęli na jakieś palenie opon najlepiej w maju i czerwcu (matury i egzaminy zawodowe), położymy cały system szkolnictwa, może ludzie dostrzegą problem, choć szkoda, że kosztem młodych ludzi.

Skomentował Grzesiek

obserwuję sprawę jakby lekko z boku, ale jednak od środka, bo jako mąż nauczycielki i ojciec dwójki dzieci szkolnych, to co robią pisowce, wpisuje się w jedną koncepcję - rozwalenie wszystkiego, od edukacji, przez wojsko, zdrowie, budownictwo, itp, itd....

Skomentował alice osterbog

Look at other countries for inspiration and help. we are supposed to be united in Europe. !!!
Computersystems complicate may things - everywhere - that are SUPPOSED to be easier

Skomentował Zulka

A ja nigdy nie wybaczę, że z dnia na dzien wptowadzino.mature z matematyki. Przez wiele lat jej nie było , młodzieź nie przykladała sie do niej prze 4 lata i tu łubu du matura z matmy..A. potem.zdziwienie, że tylu ją oblało. Chyba, że bylo to działanie celowe by miec wiecej ciemniaków i roboli .

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...