Blog

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

(liczba komentarzy 1)

   Tak jak się trochę obawiałem, mój poprzedni wpis na blogu, wskazujący na niebezpieczeństwo związane z zapowiadaną przez panią minister Zalewską obowiązkową rejestracją osób wchodzących do szkoły, nie wzbudził specjalnego zainteresowania. Garść lajków, kilka udostępnień i jeden, jedyny komentarz, życzliwy, ale otwarcie sceptyczny wobec mojego wywodu. Bardzo jednak symptomatyczny, więc pozwolę sobie go tutaj zacytować.

A jaką wagę ma argument o rejestracji do proponowanej zmiany? To tak, jakby mechanik, stojący przed samochodem z niesprawnymi hamulcami, stwierdził, że kolor maski uniemożliwia bezpieczną jazdę. To już bicie piany. Czy naprawdę z merytorycznej dyskusji sami rezygnujemy?

Z całym szacunkiem dla autora, śmiem twierdzić, że strzelił sobie w kolano. Argument o budowaniu bezpieczeństwa w wyniku rejestrowania gości potwierdza tezę, że przygotowujemy uczniów do życia we współczesnym świecie. Bramki, numerki i monitoring są w każdym urzędzie, a nawet i placówkach zdrowia. Czyli wszystko gra.

Życzyłabym sobie więcej merytoryki niż czepiania się dziury w całym.

Pozdrawiam serdecznie

   Można zgodzić się z komentatorką, że taki drobiazg, jak owa rejestracja, nijak ma się do całości proponowanej zmiany. Szczegół, w dodatku o tyle nieistotny, że dobrze trafiający w potrzebę przygotowania uczniów do życia we współczesnym świecie. Ja jednak spróbuję stanąć w obronie swojej – wydawać by się mogło – straconej pozycji. O wiele bardziej martwi mnie bowiem tendencja do rozwiązań autorytarnych i dominacji państwa w edukacji niż zmiana struktury systemu oświaty, choć tę ostatnią w proponowanym przez panią minister Zalewską wydaniu niezmiennie uważam za pozbawioną sensu i szkodliwą. Stanowi ona jednak tylko didaskalia, a mnie interesuje istota dramatu.

   Ukształtowane w harcerstwie poczucie pedagogicznej misji każe mi uczyć i wychowywać dzieci w dwojakim celu. Po pierwsze, by chciały i potrafiły w przyszłości zmieniać świat wokół siebie. Po drugie, by czyniły to nie tylko z myślą o zaspokojeniu swoich potrzeb, ale także dostrzegały i miały na względzie potrzeby innych ludzi. Podążam w ten sposób wprost za myślą Andrzeja Frycza Modrzewskiego – „Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie”. Gdyby przyjąć zacytowany komentarz za słuszny, trzeba by odwrócić sens tej sentencji: „Takie będzie młodzieży chowanie, jaka Rzeczpospolita”. Na to nie mogę się zgodzić.

   Nie ma we mnie zgody na „młodzieży chowanie” w duchu nieufności, braku życzliwości, grodzenia społeczeństwa barierami, zastępowania relacji międzyludzkich procedurami. Korzystam z numerków w urzędach, rozumiem obecność bramek zabezpieczających na lotniskach i kamer w różnych miejscach (choć to ostatnie zdaje mi się przekraczać już granice zdrowego rozsądku). Uważam jednak, że urządzenia te mają ułatwiać życie, a nie stanowić o jego istocie. W świecie, po którym hula co najmniej trzech współczesnych jeźdźców Apokalipsy: strach, szum i pośpiech (to osobny temat, pewnie na kolejny wpis na blogu), misją szkoły powinno być łagodzenie ich złego wpływu. Nie wyobrażam sobie czynienia tego pod dyktando państwa, czy może raczej klasy urzędniczej, która się z nim utożsamia, i która jest z nim utożsamiana.

   W różnych wypowiedziach minister Zalewskiej pojawiały się też inne rozwiązania o podobnym, autorytarnym charakterze. Z niepokojem czekam, czy zmaterializuje się pomysł obowiązkowego rozpoczynania dnia od 15 minut czytania. Nie dlatego, że nie doceniam edukacyjnego znaczenia tej czynności – już ponad trzydzieści lat temu czytałem moim harcerzom powieści Małgorzaty Musierowicz i opowiadania Marii Łopatkowej. Dlatego, że wiarę w sensowność głośnego czytania należy zaszczepiać przyszłym nauczycielom podczas kształcenia, a sposób ewentualnego działania pozostawić ich rozumowi. Z niewolnika nie ma robotnika – zdają się zapominać rządzący. Zresztą, każdy tego typu pomysł nieuchronnie rodzi pytanie, kto ma nadzorować jego wykonanie. Odpowiedź może być tylko jedna: dyrektor. Otóż ja nie chcę być lokowany w szkole jako nadzorca niewolników, ale preferowałbym raczej rolę życzliwego przywódcy. I bardzo proszę, aby wszelkie władze powstrzymały się choć na kilka lat od mnożenia dla mnie nadzorczych obowiązków.

   Jeżeli pomysł narzucenia 15 minut codziennego czytania wyda się Czytelnikowi również zbyt błahy, to zastanówmy się nad możliwym kształtem nowej podstawy programowej – czy pozostawi nauczycielom jakąś formę intelektualnej wolności, czy wprowadzi jedyną słuszną wizję kształcenia? Rozważmy perspektywę narzucenia jednolitej narracji historycznej, żołnierzami wyklętymi w roli symbolicznej. Zastanówmy się, czy przywróci obszerna, jednolita lista lektur obowiązkowych?

   Na powyższe pytania nie znamy na razie odpowiedzi. Wiemy jednak, że już zmienił się zakres działania kuratoriów, mają powrócić rejony wizytacyjne – czyli „dobra zmiana” wyraźnie zmierza do zwiększenia wpływu państwa na kształtowanie młodych umysłów. Sprawa rejestrowania w szkole obcych może wydawać się marginalna, jednak jest symbolem całej zapowiadanej zmiany, w której likwidacja gimnazjów jest naprawdę mało istotnym (choć bolesnym) szczegółem.

   Mogę uczyć i wychowywać dzieci i młodzież do rozumnej wolności w gimnazjum, mogę to również czynić w ośmioletniej szkole podstawowej i w czteroletnim liceum. Ale w atmosferze zagrożenia, braku zaufania; w obliczu narzucania mi przez państwo jedynych słusznych rozwiązań, nie zdołam tego czynić nawet, gdyby gimnazja jakimś cudem ocalały.

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Wiesław Mariański

Chciałbym, aby w edukacji obecna była zasad wyboru. Jeśli dyrektorzy, nauczyciele, uczniowie i rodzice będą ciągle bombardowani zarządzeniami odgórnymi, to szkoła będzie podobna do folwarku pańszczyźnianego.
Uczymy się po to żeby zmieniać. Każda zmiana związana jest wyborem i podejmowaniem decyzji. Decyzje wyboru są naturalną konsekwencją różnorodności, sprzeczności, konfliktów, sporów oraz procesu uczenia się.
W SZKOLE SZACUNKU I DIALOGU wspólnie uczymy się dokonywania wyborów i podejmowania decyzji.
Nauczyciele starają się tworzyć takie warunki, aby wszelkie działania uczestników SZSZID, w szczególności uczenie się, rozwiązywanie sporów, porozumienie i współpraca były oparte na świadomych wyborach i jawnie podejmowanych, czytelnych decyzjach. Nauczyciele koncentrują uwagę uczestników SZSZID na wszechstronnym analizowaniu pozytywnych i negatywnych skutków podejmowaniu decyzji. Kluczowym zagadnieniem, przedmiotem analizy i nieustającego dialogu wszystkich twórców SZSZID jest pytanie: w jakim stopniu wybory i decyzje jej uczestników sprzyjają wzbogacaniu i ulepszaniu, a w jakim są źródłem zjawisk negatywnych ?
To nauczyciele wraz z dyrektorem powinni "męczyć się" nad tworzeniem procesu edukacji i wychowywania, w tym nad różnymi "drobiazgami". Góra niech podsuwa pomysły i wspiera. Nie można dyrygować z Warszawy szkołą w Płocku lub Puszczykowie.

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...