Blog

Pożegnanie Taty

(liczba komentarzy 5)

   12 kwietnia zmarł niespodziewanie mój Ojciec, Ryszard Pytlak. Miał 90 lat. W tym wieku oczywiście trudno mówić o niespodziewanej śmierci, ale do ostatka był w pełni sił, zarówno fizycznych, jak umysłowych. Niestety, nawet w silnym organizmie znalazło się słabsze ogniwo.

   Żył i umarł na własnych warunkach. Nie stał się w ostatnich latach życia obciążeniem dla swojej rodziny, czego się bardzo obawiał. Pozostanie w naszej pamięci w pełni swojej witalności.

   Miał niezwykle barwne życie, które w ciągu minionych kilkunastu lat opisał, najpierw prozą, potem wierszem. Z tego dorobku literata-inżyniera był szczególnie dumny. Potrafił rozważać (zainspirowany tematem z francuskiej matury), czy piekło jest egzo- czy endotermiczne, a także opiewać fizykę w poświęconym jej poemacie. Choć osobiście wolałem książki pisane prozą, w utworach wierszowanych bez trudu można znaleźć perełki myśli godne wielkiego erudyty, fascynację życiem i humor. Nad tym wszystkim dominował jednak swoiście pojmowany, łagodny patriotyzm, którego symbolem pozostały zapamiętane z dzieciństwa mazowieckie krajobrazy.

   Jakkolwiek od 1967 roku mieszkał we Francji, nie straciliśmy kontaktu i zawsze mogłem na niego liczyć. Najkrócej mówiąc, gdyby nie wsparcie materialne z Jego strony, najprawdopodobniej nie byłoby Jarosława Pytlaka – nauczyciela, bo już czterdzieści lat temu wybór tego zawodu oznaczał w najlepszym razie mozolne wiązanie końca z końcem. Mój dorobek zawodowy jest więc także Jego udziałem.

   Ojciec nigdy nie stawiał mnie wobec żądań czy oczekiwań ze swojej strony. Wiem, co prawda, że nie był szczęśliwy, gdy podziękowałem mu za możliwość studiowania we Francji, ale kiedy na Ewy i moim ślubie zobaczył kościół pełen ludzi – a samych harcerzy była tam grubo ponad setka – powiedział, że rozumie, dlaczego wolałem zostać w Polsce. Do dziś zresztą uważam, że było to mój dobry życiowy wybór.

   Będzie mi Taty brakowało, ale jestem szczęśliwy, że żyliśmy razem ponad 62 lata. To wielki dar od losu. Dzięki technologii pozostały po nim na pamiątkę nie tylko książki, ale także nagrania, do których na pewno będę sięgał jeszcze nie raz.

   Przeżywając smutne chwile, mieliśmy wraz z żoną okazję podbudować swoją wiarę w ludzi. Widzieliśmy w akcji ratowników medycznych, którzy wraz z wezwanymi do pomocy strażakami znieśli Tatę wąską klatką schodową z siódmego piętra. Rozmawialiśmy z lekarzami z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej w szpitalu na Wołoskiej, którzy wezwani w nocy zrobili wszystko, żeby ratować mu życie. Zostaliśmy niezwykle sprawnie i kompetentnie obsłużeni zarówno przez administrację szpitala, jak pracowników Urzędu Stanu Cywilnego, w którym trzeba było załatwić smutne formalności. A jak okazało się, że do pochowania Taty we Francji potrzebny jest dość nietypowy dokument ze szpitala, nie dość, że otrzymaliśmy go w najkrótszym możliwym czasie, to od razu w wersji francuskiej, bo zadano sobie trud, by znaleźć lekarza posługującego się tym językiem. Mocno podbudowana wiara w ludzi bardzo pomogła przejść przez te trudne chwile.

   Życie potoczy się dalej, ale wspomnienia i pamiątki po Ojcu pozostaną.

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował cza-cza

Moje najszczersze kondolencje Panie Jarosławie, Druhu, Dyrektorze.
Harcerz sprzed lat, czytam czasem tego bloga, nie odzywam się bo to nie mój temat.
Cza-Cza.

Skomentował Gosia Szeliga

Bardzo mi przykro. Dwa lata temu pożegnałam mojego ukochanego Tatę. Rozumiem Cię doskonale. Ojcowie... Zawsze można na Nich liczyć, kochają po cichu, spokojnie. Bez uzewnętrzniania... Wielkie wyrazy współczucia.

Skomentował Marcin Polak

Smutne choć niestety nieuchronne chwile. Wyrazy współczucia Jarku!

Skomentował Galu Galu

Moje najszczersze wyrazy współczucia.

Skomentował Adam

Proszę przyjąć szczere kondolencje

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...