Blog

Podzwonne dla nauczycieli? A może jednak…

(liczba komentarzy 11)

   Miałem ochotę zatytułować ten artykuł po prostu „Podzwonne dla rozumu”, ale zrezygnowałem z tego zamiaru, wychodząc z założenia, że jeśli w poglądach, które tutaj zaprezentuję, nie mam racji, tym samym niesłusznie oskarżę liczne osoby, nawołujące obecnie do głębokiej zmiany w nauczycielach (lub po prostu nauczycieli), o mijanie się z rozumem. Natomiast to, że jesteśmy właśnie świadkami wyprowadzania ciała pedagogicznego w jego ostatnią drogę, wydaje mi się dość oczywiste, a co za tym idzie, dzwony pogrzebowe nie powinny nikogo zaskoczyć.

   Drugą część tytułu dodałem po zakończeniu pisania, jako wyraz nadziei, która umiera ostatnia.

* * *

   Nauczyciele od dłuższego już czasu leżą na deskach, z płacami znokautowanymi przez średnią krajową, osnuci pajęczynami w swoim staroświeckim przekonaniu, że ich wiedza pedagogiczna i merytoryczna ma jakiekolwiek znaczenie. Emitują przy tym nieświeży zapach przemocowców lub wręcz sadystów, próbując działać w myśl jeszcze niedawno obowiązujących zasad dydaktyki, których nikt oficjalnie nie unieważnił, ale przecież każdy się na nich zna, i każdy czuje się w prawie powiedzieć, że są bez sensu.

   Tam, gdzie ktoś jeszcze próbuje w miarę racjonalnie rozmawiać o pracy nauczyciela, okazuje się, że powinien on skutecznie nauczać, ale bez stawiania wymagań, które będą zbyt trudne dla ucznia albo spowodują konieczność włożenia jego samodzielnej pracy poza klasą szkolną. Ma być ów nauczyciel miły i empatyczny, ale wymagający, jednak w ten cudowny sposób, który nie wywoła stresu u młodego człowieka. Powinien stawiać stopnie, bo są potrzebne choćby do rekrutacji do szkół ponadpodstawowych, jak również powszechnie pożądane przez rodziców, gotowych interweniować, gdy jest ich zbyt mało. Równocześnie jednak nie powinien ich stawać, bo to wyraz opresyjnej władzy nad uczniem, a w ogóle wprost morderstwo na delikatnej materii dziecięcego zainteresowania zdobywaniem wiedzy. Powinien z jednakowym zaangażowaniem pochylać się nad oczekiwaniami każdego rodzica, nawet jeśli oczekiwania są tak sprzeczne, że wywołują ostry konflikt na klasowym WhatsAppie. Równocześnie jednak winien respektować zdanie rodziców, bowiem oni najlepiej wiedzą, co jest dobre dla ich dziecka. No i - last but not least - powinien przygotowywać ciekawe lekcje, ale nie daj Boże w licealnej klasie biologiczno-chemicznej przynieść wnętrzności świni do zajęć praktycznych, o czym za sprawą aktywistów pewnej fundacji (miana tutaj nie wspomnę, żeby nie przyczyniać się do zwiększenia tak upragnionego przez nią fejmu)  dowiedział się najpierw SANEPID, a zaraz potem cała Polska. Nawiasem mówiąc, zapewne znacznie mniejsze audytorium odnotuje, że całość skończyła się bez żadnej kary, a jedynie na kilku zaleceniach, dzięki którym sytuacja będzie zapewne idealna. Choć może raczej nie będzie, bo po takiej akcji na miejscu nauczycielki poszedłbym na zwolnienie dla poratowania wiary w rozum i nie powrócił przed końcem roku szkolnego. Co prawda, media milczą, jak postąpiła w tej sytuacji owa zasłużona i ceniona biologiczka, ale szum, który towarzyszył całej sprawie, był na pewno wystarczający, żeby resztka dinozaurów, którym jeszcze chce się cokolwiek oryginalnego czynić dla swoich uczniów, dostała jasny przekaz, by usiąść w kąciku i poczekać, aż im przejdzie.

   Nadchodząca zmiana władzy najwyraźniej uaktywniła wszystkich rzeczników radykalnych zmian w edukacji. Do tego towarzystwa zapisał się także pan Wojciech Rzehak, znany polonista, który w wywiadzie dla niezawodnej „Wyborczej”, która od dawna wprost zionie szacunkiem dla nauczycieli, stwierdził, że „w polskiej szkole musi nastąpić wymiana kadry, która oczywiście nie jest w całości zła, ale niestety została skażona archaicznymi metodami uczenia i mentalnością”.

   Osobiście czuję się bardzo pocieszony, że nie cała kadra jest zła, ale zasmucony, że jednak w całości została skażona archaicznymi metodami uczenia i mentalnością. Jeśli nawet jest to – jak twierdzi pan Rzehak – wina pisowskiej władzy, która podzieliła ludzi na wrogie obozy (nauczycieli, rodziców, uczniów i dyrektorów), wyrok pada bez pardonu – do wymiany!

   Nie śmiem w tym miejscu zbyt otwarcie stanąć w obronie nauczycieli, bo winy ich są wielkie. Serio tak myślę. Próbuję jednak wyobrazić sobie powszechną eksterminację kadry pedagogicznej, co ma doprowadzić do jej całkowitej wymiany. Owszem, pan Rzehak słusznie wskazuje w innym miejscu wywiadu, że prawdziwa zmiana szkoły jest procesem wymagającym kilkunastu lat, ale nie mówi, co w tym czasie uczynić ze skażonymi nauczycielami. A mnie, przyznam, to pytanie bardzo nurtuje, podobnie zresztą jak będzie musiało nurtować nowe władze w MEN.

   Rozumiem, że wobec nowego rozdania u władzy każdy, kto ma cokolwiek na wątrobie względem systemu edukacji, chce zostać usłyszany. Ja również. Bardzo więc proszę, żeby nowa władza w pozbawionym „i” w nazwie ministerstwie nie słuchała tych, którzy krzyczą najgłośniej. Natężenie głosu i dosadność sformułowań to nędzne substytuty racji. Niech doceni nauczycieli takich jakich mamy, a nie próbuje znaleźć pół miliona cudownie natchnionych zmienników; niech uwierzy, że dowartościowani nauczyciele będą w stanie dokonać korekty kursu, o ile – i to podstawowe zadanie dla nowego szefostwa MEN – kierunek zostanie wskazany przez rozsądne zmiany w prawie.

   Osobne przesłanie mam do tych wszystkich, którzy w pełnych emocji wypowiedziach domagają się natychmiastowych zmian w placówkach oświatowych, bo „ich dzieci nie mają czasu czekać”. Otóż jak wygląda natychmiastowa zmiana, pokazała niesławnej pamięci Anna Zalewska, a rocznik 2004 i kilka następnych doświadczyło skutków tego na własnej skórze. Ma rację Wojciech Rzehak wskazując, że realne zmiany w edukacji wymagają wielu lat. Jedyne, czego można oczekiwać, to żeby ministerstwo jak najszybciej nakreśliło plan działania i bez zwłoki zaczęło wprowadzać go w życie. Tylko tyle i aż tyle.

   Może jednak nie powinniśmy spisywać na straty setek tysięcy nauczycieli? Są oni taką samą ofiarą burzliwych zmian zachodzących w społeczeństwie, jak dzieci i ich rodzice.

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Zielicz Włodzimierz

Największy(a SKRYWANY!) problem w poglądach wszystkich "eduzmieniaczy" postulujących POWSZECHNĄ zmianę/wymianę nauczycieli stanowi kwestia znalezienia (za niewygórowane pieniądze na dodatek!) ponad PÓŁ MILIONA KOSMITÓW, którzy spełnią ich SPRZECZNE i WYDUMANE oczekiwania ;-)

Skomentował Katarzyna

Niech zmieniają. Wyrzucają. Niwelują wymagania. Czasami, aby coś docenić trzeba to stracić. Brak szacunku do wiedzy, pełnokopytna wiara w brutalność w stylu’ nie patrz w dał, wał po szmal’. Niech zaorają. Zawsze przyjdzie potem ktoś kto, przepraszam za dosadność „bierze za twarz” . I tylko pozostaje rozdziawiona buzia, że tak to się skończyło. Jak wszystkie rewolucje, zupełnie inaczej niż wydawało się rewolucjonistom.

Skomentował Marzena

Czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy najchętniej pozbyliby się nauczycieli na zawsze i w to miejsce przyjęli nowych. I niestety, jawi mi się obrazek nauczycieli pod murem z uniesionymi rękoma. Sama tak się często czuję.
Jednak gdy już padnie strzał, skąd weźmie się nowych belfrów?

Skomentował Alina

Jestem zwolenniczką umiaru, równowagi, "złotego środka". Gdy czytałam Twój tekst zgadzałam się, czasem tylko miałam ochotę dodać "tak, ale...". Z jednym się absolutnie nie zgadzam. Zdanie "Jedyne, czego można oczekiwać, to żeby ministerstwo jak najszybciej nakreśliło plan działania i bez zwłoki zaczęło wprowadzać go w życie. Tylko tyle i aż tyle" budzi mój sprzeciw. Uważam, że bardzo wiele, może wszystko, zostało już wymyślone na dole, przez nas w różnych debatach itd. Brakuje jednego: kogoś, kto "wyciągnie buławę marszałkowską z plecaka", zbierze, opracuje, z pomocą innych, i przekaże "do góry". A "góra", zgodnie z 4 art. Konstytucji zacznie to wspierać i dbać o wprowadzenie w życie. Miałam nadzieję, nadal mam, że ta buława jest w Twoim plecaku. My z FIO cichutko będziemy podpowiadać "Zacznijmy od liczenia pieniędzy. I uczenia liczenia pieniędzy w oświacie".

Skomentował Marzena

Bardzo trafne uwagi pana dyrektora, jak zawsze w punkt. Poszukiwanie nowych nauczycieli będzie wyglądało tak jak poszukiwanie poparcia dla nowego rządu pana Morawieckiego. Będzie to kolejna odsłona rozmowy z niewidzialnymi ludźmi.

Skomentował Agnieszka

ciekawym tematem pracy magisterskiej byłaby analiza sytuacji finasowej nauczycieli na przestrzeni lat. Sądzę, że stopniowa pauperyzacja tej grupy zawodowej spowodowana brakiem rozsądnej i systematycznej waloryzacji płac to przyczyna obecnje sytuacji. w duzych miastach pensja dyplomowanego pokrywa koszty wynajmu a gdzie inne potrzeby?

Skomentował Joanna

Życzę powodzenia w szukaniu nowych nauczycieli! ????????????
Na razie wszyscy młodzi,którzy przychodzą do szkół i przedszkoli, po sprawdzeniu warunków pracy, policzeniu prawdziwego czasu pracy w placówce i w domu i otrzymaniu kilku pierwszych wypłat, szybciutko rezygnują z pracy w oświacie...Więc znalezienie tyłu chętnych graniczy z cudem????

Skomentował Maciej

Prosta piłka. Edukacja płatna i wysokie zarobki dla nauczycieli. Bez matury, która ma być maturą a nie tym co teraz nie można być więcej niż operatorem produkcji.

Skomentował Danuta Adamczewska-Królikowska

Sorry, ale ja w wywiadzie Wijciecha Rzehaka nie znalazłam nawoływania do masowej eksterminacji nauczycieli. To, że niektórym kolegom i koleżankom dałabym dożywotni zakaz uprawiania tego zawodu nie oznacza, że inni mają się czuć zagrożeni eksterminacją. Po prostu to zdanie nie dotyczyło ich. A solidarność zawodowa i obrona każdego w tym zawodzie odbija się czkawkę na całą resztę. My oburzamy się na złych prawników, lekarzy, ale popełniamy wszyscy ten błąd, bo jeden sędzia co ukradł coś w sklepie potem był dla dotychczas rządzących przyczynkiem do dezawuowania wszystkich. Naszej grupy zawodowej to też dotyczy. :(

Skomentował Jarosław Pytlak

@Danuta Adamczewska-Królikowska - pan Rzehak nie użył słowa eksterminacja, ale stwierdzenie, że "[kadra] oczywiście nie jest w całości zła, ale niestety została skażona archaicznymi metodami uczenia i mentalnością" można rozumieć jako uogólnienie. Ja osobiście nie bronię każdego, kto jest złym nauczycielem, ale oponuję przeciw Katonom, którzy ferują sądy, nie dostarczając narzędzi pozwalających uczciwej oceny dokonać. Teraz jest moda na "jazdę" po nauczycielach, a odium tego rozciąga się na całą grupę. Od prominentnego, bądź co bądź, nauczyciela, oczekuję lepszego zniuansowania sytuacji.

Skomentował Zielicz Włodzimierz

@Danuta Adamczewska-Królikowska
Przede wszystkim p.Rzehak NIE JEST nauczycielem. Gdzieś tam, jako filmowy LOKALNY celebryta się otarł o jakąś prywatną szkółkę i to by było na tyle, na dodatek dotyczy to tylko JEDENGO przedmiotu. Więc jego popisy Katona są wyłącznie pod publiczkę - on NIE MA POJĘCIA o pracy nauczyciela. Ja nie oceniam bieżącej pracy pomocników scenarzysty (ani nawet scenarzysty!) - co najwyżej EFEKT ich wspólnej pracy z reżyserem w postaci filmu ... ;-) No i jest drugi aspekt sprawy - według jakich REGUŁ usuwać tych nauczycieli i, o czym było w pierwszym moim poście, KIM ich zastąpić, bo chętnych BRAK ... ;-)

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...