Blog

Dwa różne spojrzenia na protest nauczycieli

(liczba komentarzy 27)

   Życie w oświacie bezprecedensowo przyspieszyło, więc i ja częściej niż dotąd zabieram głos na blogu. Tym razem do pisania zainspirowała mnie przesyłka e-mailowa, jaką otrzymałem w przedświątecznym tygodniu, z załącznikiem w postaci wiersza/refleksji oraz prośbą o jego rozkolportowanie wśród osób zainteresowanych przyszłością polskiej szkoły. Co niniejszym czynię, by potem odnieść do jego przesłania:

Nauczyciele

strajkujący nauczyciele

liszaje mojej ojczyzny

zagubieni mędrcy

czy ogłupieni głupcy

 

kiedyś powierzyłem im swoje dzieci

dziś nie dałbym pod opiekę szczura

wszak szczur też zasługuje na odrobinę uczucia

i litości

ojciec maturzysty

Warszawa 17.04.2019

 

   Nie znam się na poezji, więc nie potrafię ocenić wartości artystycznej tego utworu. Bez trudu dostrzegam w nim zrozumiałe emocje ojca przejętego zagrożeniem matury swojego dziecka, ale zastanawiam się, dlaczego ten przekaz miałby być istotny w kontekście przyszłości polskiej szkoły? Czy przez określenie kilkuset tysięcy strajkujących „liszajami jego ojczyzny”? Odmówienie im prawa do sprawowania opieki nawet nad szczurem? Sugestię, że wyzuci są z uczuć i litości?! Dla mnie to najczystszy przykład mowy nienawiści, ubranej dla niepoznaki w szatę poezji. Hejtu, który rodzi się, gdy emocje zapanowują nad rozumem.

   Nie ma co uspokajać się, że znaczna część nienawistnych przekazów powstaje z premedytacją, w interesie polityków rozmaitego szczebla oraz innych ludzi owładniętych potrzebą krzewienia swoich idei. Hejt rodzi się również spontanicznie, z poczucia mniej lub bardziej uzasadnionej frustracji. Daje się zauważyć i odczuć nawet w szkole, którą kieruję, a myślę, że także w większości innych placówek oświatowych. Dramatycznie zatruwa atmosferę, w której dorasta młode pokolenie. Winni temu zjawisku jesteśmy wszyscy i wszyscy też jesteśmy jego ofiarami.

   Do niedawna myślałem, że wystarczy cierpliwie rozmawiać, by rozwikłać każdy problem i uśmierzyć wszelkie emocje. Teraz zaczynam w to wątpić; obawiam się, że nie wystarczy wiary i sił. Myślę, że nie mnie jednemu.

   Przytoczony wiersz otrzymałem w tym samym dniu, w którym szef KPRM Michał Dworczyk „rzucił” na negocjacyjny stół ofertę podwyżki wynagrodzenia nauczycieli dyplomowanych o 250 złotych od września 2020 roku za 90 minut pracy więcej. W zamian za odstąpienie tu i teraz od strajku i umożliwienie przeprowadzenia matur.

   Szanowny Ojcze maturzysty! Zauważ, ile w tym geście jest manipulacji, ile pogardy dla ludzi? Padło „90 minut”, a nie „2 godziny”, bo masz, Ojcze maturzysty, zapamiętać z tego przekazu, że nierób-nauczyciel pracuje w istocie nie 2 godziny, tylko dwa razy po 45 minut. Już nawet komentować tego mi się nie chce. Zwróć jednak uwagę na to, co widzi każdy nauczyciel: podniesienie pensum dydaktycznego o 2 godziny, czyli 1/9 obecnego wymiaru. Za owe 250 złotych, czyli podwyżkę wynagrodzenia o 1/16. Ta oczywista dysproporcja dowodzi, że władza nie chce się dogadać z protestującymi. Chce tylko, żebyś uwierzył, że to nauczyciele są winni dramatowi Twojego syna. Który dla owej władzy, uwierz mi, nic nie znaczy!

   Żaden ze mnie poeta, ale pozwól, Ojcze maturzysty, że sparafrazuję Twój wiersz:

Politycy

bezduszni politycy

liszaje mojej ojczyzny

zagubieni mędrcy

czy cyniczni krętacze

 

kiedyś wierzyłem, że chcą dobra narodu

dziś nie dałbym pod opiekę szczura

wszak szczur też zasługuje na odrobinę uczucia

i rozumu

nauczyciel

 

   Wiersz ojca maturzysty przesłał mi z prośbą o rozpowszechnianie pan Wojciech Starzyński, wieloletni prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego, obecnie prezes Fundacji „Rodzice szkole”. Zdeklarowany zwolennik „dobrej zmiany”, czego aktywnie daje wyraz w mediach. Z jednego wyrośliśmy pnia, choć nasze drogi bardzo się rozeszły. Ta smutna refleksja skłoniła mnie do sięgnięcia po wciąż jeszcze obowiązującą „Deklarację programową STO” z roku 1989, której współtwórcą był pan Starzyński, a ja jednym z wielu ludzi niedługo później porwanych przez zawartą w niej ideę. Niestety, historia zatoczyła koło. Moim zdaniem, którego najwyraźniej nie podziela pan Starzyński, dzisiaj, podobnie jak przed trzydziestu laty, wierności owej idei nie da się pogodzić z akceptacją sposobu traktowania narodowej edukacji przez rządzących. Na dowód tego i ku pamięci wszystkich zainteresowanych przyszłością polskiej szkoły niech mi będzie wolno przytoczyć poniżej kilka fragmentów owego pamiętnego dokumentu:

(...) Zbiurokratyzowany, monopolistyczny system oświatowy nie może działać sprawnie. Przez wiele lat nie był on w stanie powstrzymać pogarszania się stanu polskich szkół i obniżania się efektów nauczania i wychowania. Wielokrotnie formułowano projekty istotnego zreformowania i usprawnienia tego systemu, ale ich realizacja była niepełna i nieskuteczna. Wciąż rośnie ilość szkół uczących nasze dzieci źle, w niewłaściwych warunkach, utrudniających im prawidłowy rozwój. Ciągle obiecuje się generalne zmiany na lepsze, ale zarazem odsuwa się je w perspektywę wielu lat.

Mamy prawo nie wierzyć w takie obietnice. Słyszeliśmy je wiele razy w przeszłości. A nasze dzieci chodzą do szkoły teraz lub pójdą do niej w najbliższych latach. Nie chcemy i nie możemy godzić się na złą szkołę dla nich. Niezbędne działania muszą być podjęte natychmiast. (…)

W poczuciu odpowiedzialności za wychowanie przyszłych pokoleń zamierzamy przywrócić w Polsce normalną szkołę, w pełni zgodną z podstawowymi zasadami pedagogiki. Doceniając rolę nauczycieli, chcemy podnieść ich status materialny i pozycję społeczną. (…)

Przy tym nie proponujemy jednego, ściśle określonego modelu placówki szkolnej. Jej kształt powinien zależeć od tworzących ją ludzi: od możliwości dzieci, woli ich rodziców, koncepcji pedagogicznych nauczycieli. Może to być szkoła konwencjonalna (ale pracująca w normalnych warunkach), mogą to być rozwiązania twórcze, autorskie, poszukujące nowych dróg. (…)

Krytykowanie systemu oświatowego i domaganie się jego poprawy trwają od wielu lat. My proponujemy inną, nową drogę: zamiast jałowego udziału w niekończących się dyskusjach i narzekaniach - tworzenie rozwiązań alternatywnych; szybką i skuteczną pracę organizacyjną; zakładanie własnych placówek przez rodziców i pedagogów; rzeczywisty wpływ rodziców na pracę szkół państwowych. Nasza działalność zmierza do odejścia od państwowego monopolu edukacyjnego, do wprowadzenia wielości rozwiązań, do stworzenia możliwości wyboru dla rodziców, do przyznania im szeregu uprawnień stanowiących o wychowaniu ich dzieci na terenie szkoły. (…)

Będziemy nieustępliwie walczyć o możliwość korzystania w praktyce z należnych nam praw obywatelskich - w obronie naszych dzieci, ich zdrowia, ich prawidłowego rozwoju i wykształcenia, ich prawa do radości i uśmiechu.

(22 stycznia 1989 roku)

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Włodzimierz Zielicz

@Xawer
Ja przesłałem adres do całej STRONY poświęconej właśnie kwestiom finansowania szkół i innych placówek niepublicznych, więc zmyślasz.
Poprawkę Kracika złożył S. Kracik z Krakowa przy okazji ustawy budżetowej w 2002 bo inaczej nie miała szans przejść, ale stała się prawem ... ;-)

Skomentował Jarosław Pytlak

@Xaver, @Włodzimierz Zielicz - Wasza dyskusja znamionuje większą niż moja orientację w przepisach dotyczących finansowania oświaty, więc chętnie się czegoś nauczę. Według tego, co wiem wysokość dotacji dla szkoły niepublicznej określa ustawa o finansowaniu zadań oświatowych, w następujący sposób:

"Niepubliczne szkoły, w których jest realizowany obowiązek szkolny lub obowiązek nauki, otrzymują na każdego ucznia dotację z budżetu jednostki samorządu terytorialnego będącej dla tych szkół organem rejestrującym, w wysokości równej kwocie przewidzianej na takiego ucznia w części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostki samorządu terytorialnego".

Rozumiem to w ten sposób, że państwo daje na ucznia STO na Bemowie określoną kwotę, a Warszawa ją przekazuje. I już. Koniec. Dlatego (podobno) dotacja na ucznia ma wzrosnąć w 2019 roku o 3%, chociaż miasto podwyższyło wynagrodzenia podstawowe stażystów I kotraktowych. Ale zgodnie z przytoczonym przepisem, nas się to nie ima. Jeśli jestem w błędzie, to podpowiedzcie, jak powinno być - może zostałem wprowadzony w błąd!
A swoją drogą, ciekawą sprawą jest, że wynagrodzenia nauczycieli mają wzrosnąć w 2019 roku o 15% (w tym od września o 9,6), a dotacja tylko o 3%. To by potwierdzało, że budżet (a dokładnie część oświatowa subsencji ogólnej) - tak jak twierdzi ZNP - nie przewiduje pieniędzy na wrześniową podwyżkę!

Skomentował Xawer

Jest dokładnie tak, jak Pan zacytował - dotacja dla szkół niepublicznych nie ma związku z wydatkami na szkoły gminne (jak to ma miejsce np. w Szwecji i Flandrii), ale jest równa "subwencji" jaką budżet centralny przekazuje gminom. Któraż to "subwencja" jest dość abstrakcyjną kwotą, jaką budżet przekłada z jednej państwowej kieszeni do innej, nie wystarcza w żaden sposób na prowadzenie szkół i nie ma żadnego związku z płacami ani niczym takim. Już dziś nie wystarcza nawet na płace nauczycieli, nie mówiąc o niczym innym. Realne wydatki gmin na utrzymanie szkół gminnych są dwu- trzykrotnie wyższe. Trudne zresztą do dokładnego policzenia, bo koszty utrzymania gminnych szkół są w części kosztami ukrytymi - przede wszystkim gmina samej sobie nie płaci choćby czynszu za lokal ani opłat za usługi komunalne.
"subwencja" w 2018 wynosi 5436zł na "ucznia przeliczeniowego" za cały rok i tyle dostają szkoły niepubliczne. W 2019 ma być o kilka procent większa.
A "uczeń przeliczeniowy" to w zasadzie normalny uczeń, chyba że ma kwitek o niepełnosprawności, to taki liczy się za kilku "przeliczeniowych".

Skomentował Xawer

@Włodzimierz
To prześlij nie adres do calej mętnej i publicystycznej strony, tylko do konkretnego przepisu. Takiego, jak ten zacytowany przez Gospodarza (też nie widziałem innego). Być może obaj z Gospodarzem jesteśmy w identycznym błedzie i nie wiemy. Jeśli wiesz lepiej, to daj odwołanie do konkretnego przepisu, na jaki się powołujesz, a będą ci wielce wdzięczny za wyprowadzenie z błędu i będę szczekał pod stołem. Jedyny konkretny jednak, na jaki dotąd się powołałeś, dotyczy przedszkoli a nie szkół.

Skomentował Włodzimierz Zielicz

@Jarosław Pytlak, Xawer
KAŻDA JST przekazuje na ucznia na wybranym poziomie edukacji (SP, LO) szkołom niepublicznym INNĄ kwotę ! Co właśnie jest wynikiem tego, że liczą się wydatki DANEGO samorządu na swoich uczniów (wraz z subwencją budżetową!), a nie tylko "goła" subwencja. KROPKA

Skomentował Xawer

Nie kłam i nie opowiadaj bzdur z KROPKĄ, tylko przeczytaj dokładnie Art.26 pkt.1 aktualnie obowiązującej ustawy z dn. 27/10/2017 o finansowaniu zadań oświatowych (Dz. U. poz. 2203 oraz z 2018 r. poz. 2245) - zacytowany tu in extenso przez Jarosława.
JST może, oczywiście, hojną ręką dać jakiejś szkole więcej. Ale ja nie słyszałem o takiej, która by to zrobiła - poza przypadkami pseudoprywatyzacji.
Wydatki danego samorządu na swoich uczniów nie mają absolutnie nic do wysokości dotacji. Chyba, że czytasz szwedzkie prawo, a nie polskie.
Jeśli znalazłeś to w polskim prawie, to daj referencję prawną do konkretnego przepisu, a nie opowiadaj bzdur i nie imputuj ludziom, że mówią nieprawdę.

Skomentował Jarosław Pytlak

@Włodzimierz - tak jak piszesz, każda JST przekazuje inną kwotę, ale to dlatego, że każda JST ma inny współczynnik w metryczce, kwota bazowa jest taka sama dla wszystkich. To jest nowość wynikająca z ustawy o finansowaniu zadań oświatowych.

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...