Blog

Cichy jubileusz bloga "Wokół szkoły"

(liczba komentarzy 0)

   Ani się obejrzałem, a 15 listopada mojemu blogowi  stuknęła „ósemka”. Dokładnie osiem lat temu opublikowałem pierwszy artykuł, który poświęciłem pedagogicznej bezradności wobec wyzwań, jakie przynosi ze sobą upowszechnienie internetu. Napisałem wtedy, między innymi, tak:

Guru od edukacji i urzędnicy ministerialni zgodnie roztaczają przede mną wizję sieci jako naturalnego i najlepszego źródła wiedzy dla uczniów, a zarazem płaszczyzny, na której powinniśmy spotkać się w procesie kształcenia. Jako jedno z moich najważniejszych zadań wskazują nauczenie młodych ludzi wyszukiwania i korzystania z informacji oraz krytycznego spojrzenia na wiadomości uzyskiwane za pośrednictwem mediów elektronicznych…

Ciekawe, jak mam to zrobić, skoro sam gubię się w natłoku sprzeczności, podobnie zresztą, jak ta część dorosłej populacji, która wykracza w swojej chęci poznania poza pierwsze kliknięcie?! Podobno dzięki internetowi edukacja – i świat w ogóle – będą lepsze, jeżeli tylko nauczymy dzieci mądrze z niego korzystać. Przepraszam, co to znaczy „mądrze”? I kto ma je tego nauczyć?!

   Upłynęło sporo czasu, a ja wciąż odnoszę wrażenie, że zadanie uczenia młodych mądrego korzystania z internetu przekracza możliwości nauczycieli i w ogóle wszystkich dorosłych. Zamiast schludnych grządek, mieniących się różnokolorowym kwieciem rozumu, hodujemy splątany gąszcz najróżniejszych chwastów, kłujących emocjami i parzących dezinformacją. Nie jesteśmy zdolni tego uczyć, bo sami nie ogarniamy. Na co życie dostarczyło właśnie kolejny dowód.

   Na dniach przetoczyła się przez fejsbuka fala postów, w których użytkownicy wyrażali swoją niezgodę na to, by firma Marka Zuckerberga wykorzystywała ich dane i zdjęcia do swoich celów. Okazało się to klasyczną „podpuchą”, takim łańcuszkiem dla łatwowiernych, którzy uwierzyli, że w ten sposób mogą w sieci uchronić cokolwiek ze swojej prywatności. Oświadczenia skopiowało i zamieściło mnóstwo moich znajomych, których skądinąd znam jako ludzi poważnych i mądrych. Przymioty umysłu nie uchroniły ich przed wpuszczeniem w maliny. Nie będę szczycił się tym, że sam nie dałem się nabrać, bo to tylko kwestia przypadku, a właściwie mojej niewiary, że można dzisiaj cokolwiek wygrać z medialnymi molochami. W gruncie rzeczy, pasuje mi do nich każde świństwo i żadne mnie nie zadziwi. Jeśli żywię jakąś nadzieję, to raczej w mądrej legislacji przyjętej przez władze, niż w oporze takich małych żuczków jak ja. Ale czy doczekamy się owej legislacji? Nie liczyłbym na to za bardzo. Elektroniczna kontrola społeczeństwa jest opcją dużo bardziej atrakcyjną dla rządzących.

   Na fejsbukowy łańcuszek dało się nabrać także wielu nauczycieli. Oni również nie odróżnili prawdy od fałszu. Na jakiej podstawie wolno nam zatem zakładać, że lepiej pójdzie im w innych sytuacjach?! Obawiam się, że trudno na to liczyć, tym bardziej, że w ogóle pojęcia prawdy i fałszu bywają często dzisiaj bardziej nieostre, niż w przypadku owego łańcuszka. Oto mam w gronie swoich fejsbukowych znajomych panią o radykalnie propisowskich poglądach. Przewrotne algorytmy fejsa dość często podsuwają mi jej posty, które są dla mnie niczym obrazy z równoległego wszechświata. Jeżeli w moim świecie Daniel Obajtek jest szemranym hochsztaplerem, to u mojej znajomej genialnym menadżerem, pod którego rządami rozkwitł Orlen. Jeśli u mnie Szymon Hołownia sprawdza się na funkcji Marszałka Sejmu, to w tamtym świecie jest Nikodemem Dyzmą, nadającym się do pełnienia tęj funkcji niczym woźny do kierowania szkołą. I tak dalej. Czy muszę w ogóle wspominać, że pod każdym postem mojej znajomej pojawiają się liczne lajki i serduszka, dokładnie takie same, jak pod odwrotnymi znaczeniowo postami w moim świecie?! Dwie prawdy, czy raczej całe dwie baterie prawd, dodatkowo w milionach odcieni, funkcjonują rozłącznie w tym samym społeczeństwie. Jak nauczyć młodych je rozróżniać ? Czy to jest w ogóle możliwe?!

   Minęło osiem lat, a sytuacja jest wciąż taka sama. Proszę zerknąć do inauguracyjnego artykułu na blogu „Wokół szkoły” („Bądź tu mądry i pisz wiersze”) i porównać.

   A jaki morał z tych jubileuszowych rozważań? Ano chyba taki, że snując wspaniałe plany poprawiania świata, w tym także uzdrawiania polskiej edukacji, powinniśmy mieć w sobie dużo pokory, wynikającej ze świadomości wielu ograniczeń. Materia społeczna jest bowiem niesłychanie złożona. O czym pozwalam sobie przypomnieć, zanim zaczniemy z entuzjazmem snuć idealne wizje edukacji przyszłości i rozdawać na to konto kolejne laptopy...

Wróć

Dodaj komentarz

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...